czwartek, 30 maja 2013

Zadanie

Nie jestem z tego zbytnio zadowolona, ale pisałam to dawno, dawno temu. Bardzo dawno temu. 



Był ładny słoneczny dzień. Nie mogła zostać z Ginny na błoniach, bo dyrektor ją wezwał. Nie była pewna, o co chodzi, ostatnio ani nic nie zrobiła, ani niczym nie zabłysnęła. Wiec czego od niej chciał?
Stanęła przed kamienną chimerą i wypowiedziała hasło, nazwę jakichś dziwnych cukierków. Stanęła na pierwszym stopniu spiralnych schodów, zaczęły poruszać się i wspinać wyżej, aż w końcu  znalazła się przed drzwiami do gabinetu Dumbeldore’a.
Zapukała grzecznie, a gdy jej pozwolono, weszła. Był to okrągły pokój, pełen portretów poprzednich dyrektorów Szkoły Magii i Czarodziejstwa, dziwnych przedmiotów i ciepła. Słońce wlewało się do środka i oświetlało twarz dyrektora, pokrytą zmarszczkami i dziwnie poważną.
-Proszę usiąść, panno Granger.- staruszek wskazał jej krzesło.
Przy oknie stał wysoki mężczyzna i w zadumie, z zamkniętymi oczami ogrzewał twarz w ciepłych promieniach.
-Severusie…- zwrócił się do niego dyrektor.
Mężczyzna z gracją odwrócił się i usiadł w fotelu obok Hermiony. Jego czarne oczy nie zaszczyciły jej spojrzeniem. Praktycznie nie zwracał na nią uwagi. Celowo, pomyślała.
-Jak pani wie…- z zamyślenia wyrwał ją głos Dumbeldore’a.-Profesor Snape szpieguje dla nas w szeregach wroga.
Rozejrzała się niespokojnie. W takich chwilach wolała się upewnić, czy nikt ich nie podsłuchuje.
-Niech się pani nie martwi, ten pokój jest zabezpieczony wszelkimi zaklęciami.- uspokoił ją dyrektor.
Snape prychnął z pogardą. Wyraźnie był w złym humorze, wyraźnie nie życzył sobie jej towarzystwa.
-Tak… co ja mówiłem?- zastanowił się Dumbeldore.-A, tak. Severus szpieguje dla nas i codziennie naraża dla nas życie płaszcząc się przed Czarnym Panem.- spojrzał na przyjaciela. Severus skrzywił się.-Ostatnio dostał nowe zadanie. Postanowiliśmy obaj, że powinnaś o tym wiedzieć.
-Dlaczego?- zapytała, pochylając się nieznacznie do przodu.
-Jesteś częścią tego zadania.- rzekł Dumbeldore.-Severus miał cię uwieść i wyciągnąć od ciebie informacje, ponadto przekonać cię do bycia śmierciożercą.- zamilkł.
Wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Zlustrowała wzrokiem czarną postać, siedzącą obok, przyjrzała się temu dumnemu profilowi. Jakoś nie paliła się do tego zadania. On, uwieść ją? Samotny przez całe życie profesor Snape? Wcisnęła się głębiej w fotel.
-Nie dziwmy się tak.- powiedział z naciskiem Snape.-Wysłałby Dracona albo innego, przystojniejszego, ale musiał się przyczepić akurat do mnie.- warknął.
-Severusie, trochę mniej samokrytyki. Prawda, panno Granger?- dyrektor zwrócił się do Hermiony.
-Niech się pan tak surowo nie ocenia, profesorze.- uśmiechnęła się. Ją samą zaskoczyła ta odwaga i pewność z jaką wypowiedziała te słowa.
Snape westchnął ciężko i patrzył gdzieś, ponad tiarą czarodziejską dyrektora, w jakiś punkt.
-Musimy wykonywać powoli ten plan, bo inaczej i Severus, i ty Hermiono przypłacicie to życiem.
Skinęli głowami.
-Będziesz spędzać u profesora Snape’a trochę czasu codziennie.- kontynuował staruszek.-Najpierw będą to szlabany, ale później muszą to być już niezbite dowody na to, że zbliżyliście się do siebie…- uśmiechnął się dobrotliwie.
-I co w tym śmiesznego?!- wycedził Severus.
-Nic, nic… Możecie już odejść.
W tym samym czasie wstali. Severus przepuścił Hermionę w drzwiach i oboje rozeszli się w swoje strony. Zanim jednak to się stało Snape zatrzymał ją i powiedział:
-A więc szlaban, panno Granger. O szóstej w moich komnatach.
Podążyła do pokoju wspólnego Gryffindoru, w głowie miała mętlik, musiała to sobie wszystko jakoś poukładać. Nie mogła teraz dołączyć do Ginny, poznałaby, że coś się stało. Usiadła w fotelu i siedziała tak, nie wiadomo ile. Do pokoju zaczęli schodzić się ludzie, Ginny również wróciła, ale skinęła tylko Hermionie głową i wskazała książkę do numerologii.
Hermiona uśmiechnęła się, próbowała być przekonująca. Zerknęła na zegarek, wskazywał 16.50. Szybko wstała, spryskała się jeszcze ulubionymi perfumami i poprawiła włosy. Skoro miała odgrywać swoją rolę, to wolała ją grać dobrze.
Zeszła do lochów, od razu zrobiło jej się zimniej, pośpiesznie zapukała do drzwi od komnat Snape’a. Usłyszała chłodne i oklepane: „Wejść” i otworzyła drzwi.
Snape wskazał krzesło przy swoim biurku. Nigdy tu nie była. Widziała jego gabinet, ale w jego osobistych komnatach nigdy nie przebywała. Ceglane ściany, składniki eliksirów i mdłe zielone światło, to wszystko sprawiało niemiłe, acz ciekawe wrażenie. Jak można się było spodziewać, tu w salonie było też mnóstwo książek, starych i nowszych, dwa zielone fotele przy kominku i stolik wyglądający na antyk.
Snape machnął smukłą czarną różdżką w stronę drzwi. Zakładał zaklęcia, żeby nikt ich nie usłyszał. Potem podszedł do dziewczyny i oparł się o blat biurka.
-Czarny Pan jest mistrzem legilimencji.- rzekł spokojnie.-Ale ja jestem mistrzem oklumencji. Ćwiczyłem ją latami, teraz mogę mu pokazywać tylko to co chcę. Lecz potrzebuję materiałów, bo nie mogę… wyobrazić sobie… tego.- powiedział z obrzydzeniem.
-Więc…- przełknęła ślinę.-My…
 -Tak. Żebym mógł pokazać Czarnemu Panu jakieś obrazy… musimy.- zakończył zagadkowo.
Wzięła głęboki oddech i poprawiła się w fotelu. Wielkie ufne oczy spojrzały na niego wyzywająco.
-Mogę zwracać się do pana po imieniu?- spytała z nadzieją.
-W tej sytuacji chyba możesz, ale tylko kiedy jesteśmy sami.
Bez ostrzeżenia dotknął opuszkami długich smukłych palców pianisty jej policzek. Zadrżała pod jego zimnym dotykiem. Zbliżył się do niej, właściwie prawie uklęknął i musnął delikatnie jej usta. Zarzuciła mu ręce na szyję.
-Severusie…- szepnęła.
Jak pięknie brzmiało teraz jego imię.
Cmoknął ją w czoło i oderwał się od niej szybko.
-Będziemy musieli robić tak częściej.- mruknął Severus.
-Nie przeszkadza mi to.- uśmiechnęła się.-Świetnie całujesz.
-Nie przesadzaj, Hermiona.- warknął.
-Przepraszam.
Każdy dzień mijał im tak samo, kilka pocałunków, kilka czułych gestów i swoje prace. Severus sprawdzał eseje, a Hermiona odrabiała pracę domową, czasem czytali. Tylko, że ona nie brała tego już jako grę. Z każdym nowym pocałunkiem i z każdym gestem coraz bardziej zbliżała się do niego, zrywała z jego twarzy maskę tajemniczości. Często siadali w fotelach przy kominku i rozmawiali. Dzięki temu poznawali się bliżej i rozumieli.
Hermiona rozumiała jego wieczną złość, a Severus jej wieczną chęć udzielania odpowiedzi. On złościł się, ponieważ musiał takiego grać, a uczniowie go wkurzali, a ona pochodziła z rodziny mugoli i bardzo chciała okazać się godną zdolności magicznych.
Cała ta bliskość, to że rozumieli się bez słów wpływała na nich kojąco. Dotąd Snape nie został wezwany. Mroczny Znak, na jego lewym przedramieniu był blady, ale wyraźny. Sama widziała, nawet głaskała go lekko. Wtedy pierwszy raz szczerze się do niej uśmiechnął.
I pożałował, rzuciła się na niego, obsypując go pocałunkami. Roześmiał się.
Wszystko jednak zaszło za daleko. Hermiona cały dzień tylko czekała na kolejny „szlaban” u Severusa, on także pragnął by w końcu pojawiła się i zajęła stałe miejsce w fotelu obok niego.
Okłamywali samych siebie, myśląc, że to nadal wyłącznie gra.
Pewnego dnia rozmawiali o spotkaniu śmierciożerców.
-Zakon zaatakuje w trakcie spotkania.- powiedział Severus ponuro.-My będziemy tam oboje. Potter zniszczył już większość horkruksów, został tylko ten przeklęty wąż.
-Gdy dasz sygnał Zakon wkroczy, a my…
-Ukryj się, Hermiona.- powiedział z troską, o jaką by się nie podejrzewał.-Proszę, nie wychylaj się.- złapał ją za rękę.
-A ty?- szepnęła z oburzeniem.-Mam siedzieć gdzieś w kącie i patrzeć jak walczysz?! Nie ma mowy.
Westchnął.
Codziennie oboje ćwiczyli oklumencję, nie mogli pozwolić na to, by Voldemort czytał z ich głów jak z otwartych ksiąg. Tym razem Severus nie martwił się o siebie, jak przed każdym zebraniem, tylko o tę małą Gryfonkę, która codziennie spędzała u niego kilka godzin, a czasem całe noce.
Któregoś wieczoru złapał się za rękę i powiedział jej, by poszła do Dumbeldore’a. Gdy wróciła miał na sobie strój śmierciożercy, a w dłoni trzymał stalową maskę. Odłożył ją jednak i złapał ją za rękę. Cmoknęła go w policzek i w niczym niezmąconej ciszy wyszli w mroźne powietrze. Aportowali się tuż za bramami Hogwartu.
Hermiona czuła dziwny niepokój. Jaki dziwny?! Szli na zebranie śmierciożerców. Weszli do Malfoy Manor, gdzie Voldemort ostatnio przebywał. Dumbeldore o tym wiedział, Snape miał nadzieję, że wszystko się uda.
Hermiona była przygotowana na widok Voldemorta, ale i tak skrzywiła się. Był niemal biały, zamiast nosa miał szparki jak u węża, a oczy posiadał wąskie i czerwone.
-Ach… Krzywisz się. Zapewne Severus jest ode mnie o wiele lepszy.- powiedział piskliwym głosem.
Śmierciożercy zarechotali złośliwie. Czarny Pan wskazał im krzesła, na których usiedli. Zaczęło się standardowe zebranie. Pod sufitem wisiał obiad Nagini, wstrętnego węża Voldemorta, był to jakiś mugol, człowiek bez żadnych magicznych zdolności.
Czarny Pan wypróbował na nich swoje umiejętności legilimencji, Hermiona właściwie nie miała nic do ukrycia, poza tajemnicami Zakonu Feniksa. Pokazała mu wszystkie wspomnienia z Severusem, on zrobił to samo. Voldemort pogłaskał węża, który owinął się wokół jego szyi.
-Ciekawe macie wspomnienia, kochani.- śmierciożercy znów zarechotali.
-Panie…- zaczął nieśmiało Severus.
-Tak Severusie?
-Myślę, że będą wkrótce przenosić Pottera do siedziby Zakonu.- rzekł.
-Wkrótce?
-Wkrótce, niedługo, może nawet teraz.- powiedział z naciskiem.
Voldemort tylko zdziwił się, nie zdążył zrobić nic innego. Do pokoju wpadli sprzymierzeńcy Dumbeldore’a. Zaczęli miotać zaklęciami, zanim jeszcze śmierciożercy zdążyli wyciągnąć różdżki. Tonks pokonała jednego, a później następnego, rozbrajając ich, oszołamiając i ostatecznie, zabijając. Jej wściekle fioletowe włosy wyróżniały się na tle walki. Severus rzucił się na kilku innych, a Hermiona próbowała wytrącić z równowagi Voldemorta.
Sprawnie uchyliła się przed klątwą, którą w nią rzucił, ale zanim się obejrzała Harry zajął się swoim nemezis. Pomagała Snape’owi.
Wokoło był tylko kurz i dym. Malfoyowie gdzieś uciekli, nawet nie opowiedzieli się po, której stronie stoją. Ron asystował Harry’emu, ale błysnęło zielone światło i trafiła go klątwa, na szczęście tylko Cruciatus. Kiedy zwijał się z bólu na podłodze celował w niego inny sługa Czarnego Pana.
-Drętwota!- krzyknęła Hermiona.
Ronald podniósł się i otrząsnął, śmierciożerca był cały odrętwiały. Wystarczyło jedno zaklęcie.
Nagle trafiła ją jakaś klątwa, ktoś złapał ją za rękę i trzymał mocno, rozpoznała te zimne ręce pianisty… Usłyszała tylko krzyk przerażenia i zapadła ciemność.

Powoli uniosła powieki, zraziło ją ostre światło i zamknęła oczy z powrotem. Przemogła się jednak i zamrugała kilka razy. Leżała na łóżku w skrzydle szpitalnym Hogwartu, intensywnie oświetlonym przez promienie słoneczne.
-Severus…- powiedziała ochrypłym głosem.
Ktoś złapał ją za rękę. Po raz drugi wypowiedziała to piękne imię, ale przed sobą miała Harry’ego. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale uspokoił ją gestem.
-Żyje.- rzekł.-Snape żyje. Voldemort nie.- uśmiechnął się.-Po wszystkim.
Odetchnęła z ulgą i opadła na poduszki.
-Gdzie…?- szepnęła.
Wskazał gestem gdzieś w bok. Obróciła głowę i uśmiechnęła się szeroko. Severus też trzymał ją za rękę, jakie to śmieszne. Harry Potter i Severus Snape, właściwie można powiedzieć, że walczyli o jej uwagę.
-Mówiłem, żebyś się nie wychylała. Czy twoim zdaniem narażanie się dla Weasley’a nie zalicza się do wychylania?- wyszeptał groźnie.
Posłała mu całusa. Westchnął ciężko.
-Wasz przypadek jest bardzo dziwny.- usłyszała głos dyrektora.
Stał nad nimi.
-Rzucona klątwa trafiła w wasze złączone dłonie i jakby osłabiła się. Przeżyliście zaklęcie niewybaczalne trzeciego stopnia.- uśmiechnął się.-Już widzę te nagłówki: Para, Która Przeżyła.- roześmiał się.-Wasza miłość was ocaliła.
Już nie zaprzeczali.
-Hermiono…- szepnął Severus z uczuciem.-Wyjdziesz za mnie?- ścisnął lekko jej dłoń.
Skinęła głową, a w jej oczach zalśniły łzy.
-Wiedziałem, że tak będzie.- mruknął Dumbeldore do Harry’ego.-Wiedziałem od początku.

Koniec


7 komentarzy:

  1. idobelieveinmagic22 lipca 2013 19:23

    Jezusie, genialne! TY jesteś genialna! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialna? Genialna to może być Mroczna czy ktokolwiek inny, ale na pewno nie ja, o nie xD

      Usuń
    2. idobelieveinmagic22 lipca 2013 22:12

      Mroczna to swoją drogą, ale Ty też zmierzasz w tą stronę. :D
      nie piszesz czasem jakiegoś opowiadania o Sevmione? PROSZĘ, powiedz, że takk! XD

      Usuń
    3. http://wspolnaprzyslosc.blogspot.com/ No, no piszę takie tam beznadziejne badziewie, ale wiesz, ostrzegam przed pierwszymi rozdziałami, są tak do bólu głupie i narąbane cukrem xD Ale nie chce mi się ich poprawiać ;-;

      Usuń
    4. Jezusie, 71 rozdziałów! uratowałaś mi wakacje. :D
      na pewno nie jest aż tak źle. :) postaram się co kilka rozdziałów dodać komentarz. :D

      Usuń
    5. Co zrobiłam? XD Dziękuję, opinia się przyda ;3 I tak, na pewno jest tak źle. Więc ostrzegam z góry :3

      Usuń
    6. uratowałaś mi wakacje, ponieważ długo szukałam czegoś z S/S "na poziomie". :D

      Usuń