niedziela, 12 maja 2013

Wstawaj!


Dla 'ja ja', która dała mi wolną rękę, jeśli chodzi o angst-humor.


Bitwa o Hogwart nie była straszna, nie, ona była przerażająca. Jeśli naopowiadali ci, czytelniku, bzdur, typu, "czarodzieje od razy wygrali i wybili wszystkich śmierciożerców", pod żadnym pozorem w nie nie wierz. Nie są warte twojej uwagi. Bitwa trwała długo i pochłonęła aż za dużo ofiar, nie tylko ze strony śmierciożerców, ale także z naszej. Zginęli ci, których kochaliśmy, których ceniliśmy i szanowaliśmy. To była wielka strata, a sami słudzy Voldemorta, a raczej ich resztki błądziły po świecie, niszcząc co popadnie jeszcze przez długi czas. A, więc posłuchaj jak było naprawdę i kogo wojna dotknęła najbardziej.

Śmierciożercy, wraz z Voldemortem stanęli pod murami zamku. Obrona profesora Flitwicka nie mogła wytrzymać ich mordercze zaklęcia długo, nieprzerwanie próbowali rozerwać bańkę, chroniącą Hogwart. Towarzyszył im sam Tom Riddle. Ale jego nie interesowało, co stanie się z nimi wszystkimi, chciał tylko dokonać z przyjemnością tego, czego nie zdołał dokonać kilkanaście lat temu.
Severus Snape odszedł od niego dzień wcześniej i był pewny, że popełnił błąd. To życie było takie męczące, takie obrzydliwe, za dnia nauczyciel wyżywający się na niewinnych uczniach, nocą śmierciożerca, zabijający i torturujący niewinnych. Ale przecież sam wybrał taką drogę. I za to się nienawidził. Tylko to trzymało go na tym okropnym świecie, że robił to dla niej, dla jego ukochanej. Przypominając sobie jej uśmiech, stawał przed swoim Panem, znosił kolejne zaklęcia torturujące, nawet jeśli były tak mocne, że pozostawiały blizny. Mając w głowie jej oczy, wracał do zamku ze spotkania sług Czarnego Pana, zasypiał i budził się. Była jego życiem, jego nadzieją, jego światłem, jego jedynym pocieszeniem.
Walcząc, przeskakując przez ciała martwych ludzi i przyjaciół, pozostałości po czarodziejach, którzy według niego nigdy nie powinni zginąć także myślał o niej. Może właśnie to go zgubiło? Może za intensywnie starał się utrzymać w głowie obraz jej słodkich ust? 
I kto trafił go morderczym zaklęciem? Kto? Lucjusz, jego najlepszy przyjaciel. Upadając, zobaczył jego długie, blond włosy, znikające za rogiem. Poczuł tak silny ból w klatce piersiowej, że wolał umrzeć, naprawdę chciał już umrzeć niż trwać w tym bólu jeszcze przez chwilę. Zawsze starał się być dzielny. Zawsze. Ale teraz? Teraz po prostu nie mógł, łzy spływały mu po policzkach, a najgorsze było to, że umierał bez niej, bez jej rumianej twarz nad sobą, bez jej zapachu i jedwabistych włosów. Kiedy ból trochę ustał, spróbował podnieść głowę, ale nic nie zobaczył w kłębie dymu, kurzu i błyskających różdżek. Głowa opadła mu bezwładnie na zimną ziemię, oddychał ciężko.

A ona go zobaczyła. Zobaczyła i biegła do niego, miała nadzieję go pocałować, przytulić, ulżyć w bólu. Od dawna chciała to w końcu zrobić. Nie zwracała uwagi na zaklęcia świszczące jej nad głową, uchylała się przed nimi prawie machinalnie. Pokonała ostatnim odcinek, rzuciła ostatnim zaklęciem w jakiegoś śmierciożercę i padła na ziemię obok niego. Odgarnęła czule włosy z jego twarzy i złożyła na jego policzku nieśmiały pocałunek.
Otworzył oczy, z trudem i powoli, ale otworzył. Błądził wzrokiem przez chwilę, potem jego czarne oczy, w których odbijały się gwiazdy, uporczywie świecące na niebie, zatrzymały się na niej.
Otworzył usta i przez moment zbierał siły, żeby coś powiedzieć.
-Her... Her... Miona...- wyszeptał i przełknął z trudem ślinę. 
Nagle ktoś odepchnął ją mocno, poczuła się strasznie. Przybyła kobieta pochylała się nad nim, jej łzy kapały na jego twarz. Ale było już za późno na wyznanie miłości, za późno na ostatni pocałunek, za późno na wszystko. Już nie otworzył oczu, już nic nie szeptał.
-Wstawaj!- krzyknęła.-Sev, ty nie możesz umrzeć, nie możesz mnie zostawić, proszę, wstań, wstawaj!- wrzasnęła.-Wstawaj, ty draniu!- zawyła jeszcze raz i płacząc uderzyła pięścią w jego klatkę piersiową, ostatni raz wtuliła głowę w jego tors.
Kobieta poderwała się z ziemi i zadarła głowę, głośno szlochając. Spojrzała na nią.
-Zabij mnie! Zabij mnie!- krzyczała w jej stronę kobieta.-Proszę, zabij.- wyszeptała, a łzy lały się strumieniami po jej policzkach.-Obiecałam mu być, być przy nim, jeśli, jeśli miałby uumrzeć w tej, tej bi... bitwie! Obiecałam mu to!- wrzeszczała jak opętana. W huku wojny jednak nie było jej aż tak słychać.-Zabij mnie.
Przytuliła do siebie kobietę. 
-Nie mogę bez niego żyć, był dla mnie wszystkim, rozumiesz?- szlochała w jej ramię.-Proszę, błagam, zrób to, zabij mnie, Ginny. 
Nie wiedziała co zrobić. 
-Nie, Hermiono. On chciałby, żebyś żyła.
I po jej policzku również potoczyła się łza. Bo nigdy jej nie kochał, kochał tylko Hermionę. Na nią nigdy nie zwracał uwagi. Bolało. 
_____________________________________________________
I jak? 

11 komentarzy:

  1. xD po prostu... superrr :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem jedno. Dziekuje za zepsucie humoru. ;_____;
    Ryczę. ;______;

    OdpowiedzUsuń
  3. Mutno :'( Nawet bardzo...
    A co powiesz na moja smutaśną historię? http://hgxsswinnymswietle.blox.pl/2013/02/Poczatek-konca.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam to już kiedyś, ryczałam na tym bardzoo, tylko nie pasowała mi ta jedna rozmowa z Dumbeldorem, jak powiedział: "Niech ci będzie. Zakochałem się". Severus by się kłócił jeszcze z tydzień, zanim by przyznał. Ale nie bądźmy drobnostkowi XD <3

      Usuń
  4. Ryczę ;_;
    Nie wiem co powiedzieć ;_;
    Powaliłaś mnie tą miniaturką.
    Normalnie kocham Cię za to! To było (przepraszam :D) zajebiste!
    Pozdrawiam ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne!! :D xd

    OdpowiedzUsuń
  6. O boziu, ryczem ;_;
    Trochę mi to przypomina jedna miniaturkę mrocznej (autorka sławetnego "Bez cukru").
    To było cudowne, buuuuu :'(((

    OdpowiedzUsuń