Dla 'ja ja', swatka.
Albus Dumbeldore był skomplikowanym człowiekiem. Może nawet bardziej skomplikowanym niż Naczelny Postrach Hogwartu. Mimo, iż sam był samotny od... Od zawsze? To miał potrzebę łączyć w pary wszystko, co się ruszało. Udawało mu się to w 40 % przypadków, ale i tak nie przestawał swatać każdą uczennicę z każdym uczniem i każdego nauczyciela z każdą nauczycielką. Od jakiegoś czasu zauważał coś niepokojącego w zachowaniu Severusa Snape'a. Jego "parował", z każdą, która minimalnie coś do niego czuła.
Ku rozpaczy Dumbledore'a Severus odtrącał każdą, którą mu "proponował", nawet jeśli była niesamowicie piękna i inteligentna. Obrażał każdą z nich, wyzywał, albo wprost mówił, że od dawna kocha inną i nawet nie ma ochoty patrzeć na jakąkolwiek inną kobietę. Tylko Lily i Lily. Zwariować można było od tej jego gadaniny o zielonych oczach i słodko pachnących włosach. I co niby Albus miał z tymi informacjami zrobić?! Myślał o wskrzeszeniu jej, ale to niestety było niemożliwe.
Po jakimś czasie doszedł do wniosku, że Severus gustował w niebanalnych Gryfonkach. Nawet nie próbował wnikać w to, dlaczego dorosłego Ślizgona tak ciągnęło do Gryffindoru. Stwierdził, iż Snape obrał sobie za misję poszukiwania wyjątkowo ślizgońskiej, ale jednak Gryfonki.
Nie trudno było stwierdzić, że Hermiona Granger świetnie się do tego nadawała. Była ładna, inteligentna, miała dość wybuchowy temperament, podobnie jak on i posiadała niemałą inteligencję, a także ambicje. Dumbeldore zacierał z chytrym uśmieszkiem ręce. Jeśli połączyłby tych dwoje, zyskałby mimowolnie opinię swatki doskonałej.
Hermiona skończyła Hogwart, a Albus niemal dzień po skończeniu się roku wysłał jej list z prośbą o przystąpienie do grona nauczycielskiego jako asystentki Mistrza Eliksirów. Po kilkudziesięciu następnych namowach, a w końcu, groźbie, zgodziła się.
Dołączyła do Mistrza Eliksirów, aby mu pomagać. Dumbeldore zapukał do gabinetu Severusa, w ich pierwszy dzień wspólnej pracy, otworzył je, a potem w porę zdążył uchylić się przed lecącym słoikiem z jakimś zamarynowanym zwierzęciem w środku. Naczynie rozbiło się o ścianę, a odłamki szkła wylądowały na podłodze. Dyrektor rozejrzał się. Hermiona gestykulowała rękoma, nie przymierzając, jak wiatrak skrzydłami. Severus głośno krzyczał na nią, schylał się, gdy czymś w niego rzucała, a potem znowu krzyczał i tak w kółko.
-Dlaczego rozwalasz mój gabinet?!- wrzasnął przeraźliwie Snape.
-Bo mnie obraziłeś!- odgryzła się Gryfonka i rzuciła najmocniej jak mogła kolejnym słoikiem.
-Niby czym?- zironizował.-Przecież to prawda. Jesteś tępą idiotką, której jedyna wiedza, to wyuczone na pamięć cytaty z książek!- syknął i prychnął drwiąco.
Podeszła do niego bojowym krokiem, a Dumbeldore mógłby przysiąc, iż nauczyciel cofnął się ze strachu krok, czy dwa. Wymierzyła palec wskazujący w jego klatkę piersiową i spojrzała mu prosto w oczy, twarz miała wykrzywioną gniewem, podobnie jak on.
-Ja, ja jestem tępa? Ja, ja jestem tępa?!!!- wymierzyła mu siarczysty policzek.-Ty stary kretynie!
-Porywcza jak każda Gryfonka, bezmyślna, leniwa!
Obrażali się tak jeszcze przez chwilę. Głowa Dumbeldore'a obracała się to w jedną, to w drugą stronę. To patrzył na niego, to na nią, a oni go w ogóle nie zauważali. Już naprawdę nie wiedział, co ma robić. Nie nadążał z przenoszeniem wzroku niebieskich oczu, z Severusa, na Hermionę i odwrotnie. W głowie mu się kręciło, już nie myślał i nie wiedział, jak ma się w takiej sytuacji zachować. W końcu, kiedy do końca rozbolał go kark, zadecydował, że zostanie i zeswata ich, co by się nie działo, zeswata.
-Idiotka, nie myśląca idiotka!- kontynuował rzucanie obelg Snape, a atmosfera robiła się coraz bardziej napięta.
-Idiota, nie myślący idiota!- skopiowała jego wypowiedź.
-Cięta riposta.- warknął.
-Idealna do twojego ilorazu inteligencji.- odgryzła się z przyjemnością.
Mierzyli się wzrokiem i nagle przywarli do siebie mocno, usta do ust, tak jakby potrzebowali tego od dawna. Każde wplotło palce we włosy tego drugiego, a ręka Severusa zsunęła się niebezpiecznie nisko, po jej plecach. Nie odtrąciła go, Dumbeldore, patrząc na to, miał wrażenie, że raczej wyrwało jej się coś na kształt zbuntowanego westchnienia i przylgnęła do niego jeszcze mocniej, o ile to było możliwe. Albus jeszcze nigdy nie widział Severusa tak czymś zaabsorbowanego, całował Hermionę tak zachłannie jakby chciał pokazać, że nikt inny jej nie dostanie.
Co tu się na wszystkie cytrynowe dropsy, dzieje?!
Stał tam i nie potrafił nie ruszyć. Przecież to on miał ich zeswatać, a nie... oni sami... Dumbeldore otworzył usta za zdziwienia i uniósł obie brwi z zaskoczenia, gdy Hermiona chwyciła się Snape'a kurczowo, a ten powoli zaniósł ją do drugiego pomieszczenia, po czym zamknął szybko drzwi.
Albus powoli otrząsnął się.
-Jakby co, to ja was zeswatałem!- krzyknął w stronę sypialni Severusa.-Rzućcie Silencio!- dodał i odszedł w zamyśleniu.
To po co on się specjalizował w swataniu, kiedy oni praktycznie sami się zeszli? Skoro Mistrz Eliksirów potrafił sam znaleźć sobie kogoś, to znaczy, że jego specjalizacja była nieważna. Przecież Przypadek Severusa Snape'a był nie do wyleczenia! Żadnej nie chciał. A jednak.
W stanie głębokiego zastanawiania się, wyjął z kieszeni szaty dropsa i włożył go do ust.
________________________________________________________________
Może być?
Mój ulubiony fragment?
OdpowiedzUsuń" -Jakby co, to ja was zeswatałem!- krzyknął w stronę sypialni Severusa.-Rzućcie Silencio!- dodał i odszedł w zamyśleniu. "
Matko Jezusa O.O To,to,to... To było mocne XD
Pozdrawiam :D
-Jakby co, to ja was zeswatałem!- krzyknął w stronę sypialni Severusa -To jest po prostu tekst roku!
OdpowiedzUsuńPopłakałam się do łez ze śmiechu.
Napisz jeszcze takie coś z Albusem :D
Miona
" -Jakby co, to ja was zeswatałem!- krzyknął w stronę sypialni Severusa.-Rzućcie Silencio!- dodał i odszedł w zamyśleniu. "
OdpowiedzUsuńHahahahahaa nie mogę XDDD
To jest wspaniałe zaiste po prostu mega :D
Zaskoczyłaś mnie pozytywnie. :D
Pozdrawiam ;)
Ha, wiedziałam, wiedziałam, że Silencio pobije wszystko XD Dziękuuuję <3
OdpowiedzUsuń