Sevmione (zaznaczam, bo czasem może napiszę coś innego), zero angstu, za to ogromna niepoczytalność umysłowa i umięśniony tors Severusa . :))
Hermiona
nie bardzo wiedziała, czego można się spodziewać po dyrektorze. Wezwał ją nad
ranem do swojego gabinetu. Po drodze próbowała się jakoś wybudzić, doprowadzić
do porządku, cienie pod oczami jednak pozostały niezmienne, a włosy w
nieładzie, jak zawsze zresztą.
Wypowiedziała
hasło, a schody zaprowadziły ją pod drzwi jego gabinetu. Zapukała grzecznie,
ale kiedy weszła nie potrafiła powstrzymać ziewnięcia, atmosfera w pokoju była
jakaś spokojna i senna.
Dumbeldore
uśmiechnął się.
-Mam
dla pani jedno proste zadanie, panno Granger.- powiedział bez owijania w
bawełnę.
-Tak?-
spytała cicho.
-Obudzi
pani profesora Snape’a.
Patrzyła
na niego zdziwiona, po czym zamrugała nerwowo i otrząsnęła się. Miała zbudzić
tego demona, który już i tak za dnia wydawał się wulkanem złości, zdolnym
wybuchnąć w każdej chwili?
-Mam…
mam obudzić profesora Snape’a?
Skinął
tylko głową z uśmiechem.
-I
przysłać go do mnie.- dokończył.
Pokiwała
głową trochę za szybko i wyszła pospiesznie. Nie wiedziała, co o tym myśleć.
Dyrektor znany był z tego, że swatał wszystkich, którzy sami tego nie robili, a
coś do siebie czuli. Musiała przyznać, że ostatnio rozmawiał z nią wyłącznie na
temat profesora Snape’a, i to nie bez powodu. Mógł zauważyć jak wypowiadała
nazwisko Snape’a, niemal z czcią, albo, że rumieniła się za każdym razem, kiedy
o nim mówił.
A
teraz tak po prostu posłał ją do jego komnat, żeby go obudziła. Z westchnieniem
uchyliła mosiężne drzwi, mieszczące się w lochach. Kilka razy już tu była, gdy
dyrektor uparł się, by tam poszła. Wcale nie żałowała, a krzyki Mistrza
Eliksirów tylko wzmacniały uczucie do niego.
Nieśmiało
weszła do jego sypialni, tonącej w lekkiej zieleni i srebrze. W nikłym świetle
nie widziała wiele, ale dostrzegała wielkie łóżko, a na nim śpiącego Severusa.
Podeszła bliżej. Jego oddech był miarowy i spokojny, czarne kosmyki włosów
zasłaniały jego twarz. Była tak niewiarygodnie łagodna, że Hermiona niemal się
przestraszyła, że zastała kogoś innego. Ona jednak nie mogła pomylić tej twarzy
z żadną inną, zapadła jej w pamięć. Był jak zawsze blady, jego twarz jak zawsze
była pociągła, a kości policzkowe ładnie zarysowane.
Coś
ciągnęło ją do niego. Odgarnęła włosy, zasłaniające jego policzki i oczy. Nagle
zrobiła coś, czego nigdy później nie żałowała. Zbliżyła się do niego i pocałowała go w
czoło, które niespokojnie marszczył jakby coś go martwiło.
Ale
to było nic, w porównaniu z tym, co nastąpiło później. Nieśmiało dotknęła
ustami jego wargi i poczuła się tak jakby były stworzone dla siebie,
niesamowicie do siebie pasowały. Otworzył gwałtownie oczy, ale nie odepchnął
jej ani tym bardziej nie zabił, czego się po nim spodziewała. Wplótł swoje
długie, smukłe palce w jej włosy i przyciągnął ją do siebie. Całował ją z
zachłannością i zapałem, o które nawet sam siebie nie podejrzewał.
Oderwał
się od niej powoli, cicho, mrucząc. Dobrze wiedział, że to ona, przecież przed
chwilą o niej śnił, przecież całował ją we śnie. Mimo to, był zdziwiony tym, że
ją przed sobą zobaczył, z błyskiem w brązowych oczach, które tak mu się
podobały i przyspieszonym oddechem.
-Co
ty tu na Merlina robisz?- warknął, ale chyba trochę za łagodnie.
-Budzę
pana.- oznajmiła spokojnie, głos jej drżał, ale nie przez strach czy pokorę.
-Co
robisz?!- usiadł gwałtownie na łóżku.
-Na
zlecenie Dumbeldore’a. Chciałam to zrobić… w miły sposób.- uśmiechnęła się
uroczo.
Ten
uśmiech wyprowadzał go z równowagi, już naprawdę nie mógł na nią patrzeć bez
wyrazu czy ze złością.
-Aha,
miły sposób. Czyli budzisz tak wszystkich? Dumbeldore’a, Filcha…- jego usta
wykrzywiła drwina.
-Nie,
tylko pana.
Zwęził
czarne oczy w szparki i przeszył ją przenikliwym spojrzeniem. Nadal uśmiechała
się nieśmiało. Patrzył tak jeszcze chwilę, korzystając z okazji. Była taka
naturalna, była po prostu sobą i właśnie to było piękne. Burza loków na głowie
dodawała jej uroku, uśmiech był szczery, a oczy patrzyły na niego z ufnością.
-Poza
tym. To pan mnie pocałował.- oznajmiła jakby to była najszczęśliwsza chwila w
jej życiu.
-Dumbeldore
cię tu przysłał?- upewnił się. Skinęła tylko głową. Po chwili zastanowienia
dodał: -Więc ja jestem jakiś wyjątkowy, skoro całujesz mnie na dzień dobry?
Miała
dość tego dociekania.
-Po
prostu jest pan dzisiaj wyjątkowo sympatyczny, jak na wczesną porę.- westchnęła
niecierpliwie.
-Sympatyczny.
Też coś. Głupia.
-Wcale
nie jestem głupia. Czy okazuję głupotę, chcąc, żeby choć raz poczuł się pan
wyjątkowy, prawiąc panu komplementy?- buntowniczo położyła ręce na biodrach.
Ten
widok sprawił, że jego serce zabiło szybciej.
-To
podchodzi pod paragraf, Granger. Nazywa się to molestowanie nauczyciela.-
mruknął.
-Przypominam,
że to pan pogłębił pocałunek, a to się nazywa molestowanie uczennicy i jest
raczej bardziej karalne.- odgryzła się.
-Nie
będę się z tobą kłócić, durna dziewczyno.- syknął.
-Boi
się pan?
Wezbrała
w nim taka złość, wstał gwałtownie. Nienawidził, nie mógł znieść nazywania go
tchórzem. Przez nikłą chwilę zapomniała o całym świecie, nie mogła złapać
oddechu, a kiedy to w końcu zrobiła był niespokojny. Wpatrywała się w niego
zahipnotyzowana i nie potrafiła oderwać wzroku od jego torsu.
Miał
paskudny zwyczaj spania bez koszulki, co kończyło się albo takimi reakcjami
nauczycielek albo kąśliwymi uwagami Minerwy czy dyrektora, że z takim ciałem
powinien już być dwa razy rozwiedziony i jeszcze raz żonaty.
Był
zbudowany nawet jeszcze lepiej od Rona, który przecież uprawiał sport. Był
umięśniony i blady, a jego blizny nie rzucały się tak w oczy, wręcz przeciwnie,
wyglądały jakby były stworzone dla jego skóry. Spodziewała się, właściwie nie
wiedziała czego się spodziewała. Zawsze wyobrażała sobie, że ma lekki brzuszek,
jak większość facetów w jego wieku, nigdy nie pomyślałaby, że pod czarną szatą
skrywa takie ciało i umięśnione ramiona.
Jedyną
wadą jaką dostrzegała było to, że jednak był trochę za chudy.
-Czyy…-
potrząsnęła głową.-Czy pan coś w ogóle je?
-To
nie twoja sprawa.- syknął przez zaciśnięte zęby.-A teraz przestań się ślinić i
podaj mi szlafrok.
Wskazał
od niechcenia gestem, gdzie leży czarny szlafrok. Nie chciał obok niej
przechodzić. Wiedział, że mógłby stracić nad sobą panowanie. Podała mu go
delikatnie, jakby dzierżyła w dłoniach skarb. Właściwie nie miała ochoty
wypuszczać go z rąk.
-Dziękuję.-
rzekł szorstko.-A teraz, czekaj tu. Tylko niczego nie dotykaj.
Pokiwała
żarliwie głową, a on wyszedł szybko. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
Spodziewała się, że nieprędko wróci. Usiadła na łóżku i wzięła poduszkę, na
której spał. Przytuliła ją do policzka i poczuła jego zapach, jakiś miły
eliksir i wodę kolońską. Ron nigdy tak ładnie nie pachniał, ani Krum, ani nawet
Harry.
-Co
ty wyrabiasz?- usłyszała ostre warknięcie.
-Mówiłem,
Severusie.
Otworzyła
oczy i zobaczyła dyrektora z Mistrzem Eliksirów. Nawet nie zawiązał szlafroka,
nadal widziała jego umięśniony tors.
-Hermiono.-
wstała na dźwięk własnego imienia.-Przyznaj się, wiele ostatnio myślałaś o
profesorze Snapie.
Spojrzała
na nich przerażona, poduszkę przyciskała do siebie jakby ta mogła ją ochronić.
-Owszem.-
szepnęła.
-A
profesor Snape myślał o tobie.
-Zamknij
się, stara, zniedołężniała swatko.- syknął Snape do dyrektora.
-No,
co? Przecież mówię prawdę. Jeszcze wczoraj opowiadałeś mi jaka to ona jest
piękna i z jaką gracją się porusza…
-Zaraz
rzucę taką klątwą, że nawet twój własny brat nie rozpozna twoich szczątków!-
wrzasnął.
Dyrektor,
niezrażony mówił dalej:
-Skoro
oboje się kochacie, to niby dlaczego, na gacie Merlina to ma się tak ciągnąć?
Pocałujcie się, wszystko będzie dobrze, a my wszyscy będziemy mieć spokój bez
waszego wzdychania i marzenia o sobie po kątach.
-Mógłbyś
do jasnej…- z trudem powstrzymał się od siarczystego przekleństwa.-… wyjść?!
-Jeżeli
się nie zagryziecie…
Kiedy
wyszedł Severus zmroził wzrokiem Hermionę.
-Granger…
Hermiono.- powiedział z trudem.-Słyszałaś przecież wszystko, a teraz… Chodź tu
do mnie, bo dłużej nie wytrzymam!
Rzuciła
mu się w ramiona. Kto by się spodziewał, że to Mistrz Eliksirów zrobi krok w
stronę miłości… I, że to będzie takie proste...
Haha xd Albus przedawkowal dropsy ;D
OdpowiedzUsuństara niedolezna swatka zawsze spoko xd
Niepoczytalnosc umyslowa - po raz kolejny moje teksty robia furore, jakze mi milo ;D
Fajno, czekam na wiecej takich.
Jak zdecyduje sie na bloga z miniaturkami, to bd pierwsza osoba ktora zawiadomie ;D
Pozdrawiam.
Dropsy Dumbeldore'a zawsze spoko : 33 Dziękuję, zakładaj, zakładaj xD
UsuńJakie to śmieszne! A zarazem przepiękne :D
OdpowiedzUsuńZamknij się, stara, zniedołężniała swatko - to mnie powaliło tak samo jak tekst o rozwodach Snape'a :D
Miona
Dziękiii ^_^
UsuńSuuuper <3 Na serio totalne.Jak mogłaś!? Teraz nie będę mogła myśleć o niczym innym jak o torsie Severusa :/ <3 (...) Ale naprawdę super!!!!!!! ;) ~sadystka
OdpowiedzUsuńMyśl o torsie Seva ! Stwórzmy dekalog Snaperek xD
UsuńDekalog Saperek* Myślisz, że Sevcio nam się tak łatwo da? Trza powalczyć XDDD
UsuńZnowu ja :D
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam!! Albus jako swatka ^^
Przeczytałam wszystko i muszę powiedzieć że masz talent,sama się zastanawiam czy czasem nie założyć bloga tylko ja pisze na różne tematy takie jakie akurat mi się spodobają :D Jeszcze raz VERY NICE!
Nie mam talentu, piszę, co mi do głowy przyjdzie xD Załóż : 33 I Dzięki za ocenę ^^
UsuńCzekam na więcej :D Jak napiszesz wyślij mi wiadomość :D
UsuńPewnie : 3
UsuńJeszcze nie przeczytałam, ale jak zobaczyłam, że będzie tors Sevka to musiałam się odezwać! <3
OdpowiedzUsuńZaraz wbiję skomentować XD
#Caenter
OHHHHHHHHHHHH...
OdpowiedzUsuńHermiono, ale która na twoim miejscu by się nie śliniła? <3 *o*
Masz talent i dużo kreatywności, powiem tyle:
Nie wiem czy masz jakiegoś stałego bloga Sevmione z rozdziałami i wgl, ale zdecydowanie odpowiadają mi miniaturki. Mówię ci to dlatego, gdyż ponieważ sama mam pełno pomysłów i pełno blogów, bo za każdym razem, gdy zakładałam jakiś fajny z nowym pomysłem przychodził kolejny, lepszy XD Problem w tym, że ja jestem ciotą i nie wpadłam na miniaturkowego, jednego bloga :<
Papatki :*
#Caenter