Dla Cassandry Green, której swatka Dumbeldore bardzo się spodobała.
Dumbeldore naprawdę nie wiedział jak ich ze sobą połączyć. A przecież tak do siebie pasowali! Czytali te same książki, oglądali te same, mugolskie filmy, lubili te same rzeczy, oboje zostali zranieni przez pierwszą miłość. Na wszystkie dropsy i Minerwy tego świata, dlaczego musieli być oboje uparci jak rodowe hipogryfy? Czasem zastanawiał się, czy czasem nie mają w tym kierunku jakichś korzeni.
Pewnego dnia po prostu się wkurzył. Miał stalowe, nie, tytanowe nerwy, ale tego już nie dawało się wytrzymać. Warczeli na siebie, Severus odejmował jej punkty, a ona go obrażała, on odejmował więcej punktów, a ona nic sobie z tego nie robiła. Gdyby powiedział komuś, że widzi w tym ich zachowaniu szczerą miłość, ten ktoś po prostu by go wyśmiał. Zwyczajnie wyśmiał. Tak samo byłoby gdyby powiedział to, któremuś z nich. Severus rzuciłby zaklęciem niewybaczalnym, Hermiona uznałaby go za kompletnie chorego.
Wezwał Severusa do gabinetu. Mistrz Eliksirów zrobił Wejście Smoka, załopotał szatami i z naburmuszoną miną usiadła na wskazanym przez dyrektora miejscu.
-Po co mnie wezwałeś?- zapytał spokojnie.-Jeśli znowu chcesz porozmawiać o Granger, to wybacz, ale...
Dumbeldore miał tego serdecznie dość. Machnął od niechcenia różdżką w stronę nauczyciela i z cichym westchnieniem patrzył, jak Nietoperz z Lochów zamienia się w małą, czarną mysz z długim ogonem. Mysz zapiszczała przeraźliwie. Dumbeldore syknął na nią.
-A teraz pójdziesz, grzecznie do panny Granger, ona uratuje cię przed Krzywołapem i w końcu zrozumiecie, jakim darzycie się uczuciem.- powiedział przymilnie.
Mysz wymachiwała małymi łapkami, ale nie mogła nic zrobić, tylko piszczeć przeraźliwie. W końcu zrobiła ruch, który pewnie miał być prychnięciem albo burknięciem i lekko pobiegła w stronę drzwi. Dumbeldore zatrzymał ją chrząknięciem.
-Chcesz może, Severusie, dropsa na drogę?- zapytał z uśmiechem.
Mysz nic nie zrobiła, tylko zniecierpliwiona wyszła. Mocowała się przez chwilę z drzwiami. Dumbeldore otworzył je. Mysz rzuciła mu złowrogie spojrzenie, o ile mysz mogła coś takiego zrobić. Dyrektor wrócił na swoje miejsce, a z szuflady biurka wyjął dziwny fałszoskop. Stuknął w niego różdżką i niemal zaraz pojawiły się na nim obrazy. Nie, nie wrogów, a myszy, która zmierzała do lochów.
-Uparty osioł.- mruknął Dumbeldore do siebie.
Nagle myszy zagrodziła drogę Pani Norris. Oblizała się i przygotowała do skoku, a jej czerwone oczy błyszczały. Mysz najwyraźniej chciała nawrzeszczeć na zwierzę, ale wyszedł jej z tego tylko cichy pisk, co swoją drogą, jeszcze bardziej kota zagrzało do walki. Mysz zaczęła uciekać na swoich krótkich łapkach. Dumbeldore zauważył z uśmiechem, że zmierza, nie gdzie indziej, ale właśnie do prywatnego dormitorium panny Prefekt Naczelnej. Przemknęła przez szparę i znalazła się w pomieszczeniu, do którego kot nie mógł się dostać. Był za duży.
Panna Granger przebierała się przed lustrem. Dumbeldore mógłby przysiąc, że mysz uniosła prawą brew wysoko do góry, a na jej pyszczku pojawił się chytry uśmieszek. Zgodnie z planem, zgodnie z planem, pomyślał wesoło dyrektor.
Krzywołap, zaciekawiony nowym zapachem, który wtargnął do pokoju zeskoczył zgrabnie z łóżka. Zauważył mysz i prychnął wściekle. Hermiona obejrzała się i zwęziła oczy w szparki, kiedy zobaczyła małe zwierzę. Mysz wyraźnie odetchnęła z ulgą. Kobieta wzięła kota na ręce i spojrzała na niego surowym wzrokiem.
-Nie możesz zjeść tej myszy.- powiedziała stanowczo.-Jeszcze byś się rozchorował.- zaśmiała się melodyjnie i pocałowała rudego kota w czubek głowy.
Dumbeldore zerknął na mysz. Najprawdopodobniej zgrzytała zębami ze złości. Hermiona wypuściła Krzywołapa za drzwi. Z pewną niechęcią oddalił się korytarzem na swój codzienny spacer po zamku. Spojrzała na mysz. Z westchnieniem złapała ją i położyła sobie na otwartej dłoni. Usiadła na łóżku i pogłaskała jednym palcem głowę myszy.
-Co ty tu robisz?- zapytała.-Dlaczego wszystkie myszy pakują się tam, gdzie najwięcej kotów?
Ta mysz kogoś jej przypominała. Kogoś, kto cały czas na nią wrzeszczał, mimo, iż miała tak wielką ochotę tego kogoś pocałować. Jakaś dziwna wyższość i duma w ruchach myszy wydały jej się tak bardzo znajome...
-Wiesz, chyba wyglądasz trochę jak ten mój przeklęty nauczyciel eliksirów.- mruknęła w stronę myszy.-Straszny jest.- mysz, gdyby mogła, prychnęłaby groźnie.-Strasznie przystojny, na ten swój pokręcony sposób. Strasznie przyciągający.- małe zwierzę wytrzeszczyło na nią oczy.-No i co się dziwisz? Oczywiście dla niego nieważne jest, że kocham się w nim od piątej klasy, samolubny Ślizgon, jak oni wszyscy.
W miarę jak opowiadała, a to o oczach Mistrza Eliksirów, a to o jego inteligencji, mysz łagodniała i wpatrzona w twarz kobiety, słuchała. Dumbeldore ziewnął przeciągle. Ileż można słuchać o czarnych oczach?
Stuknął w fałszoskop różdżką i uważnie patrzył, co zrobi Hermiona. A Hermionę coś popchnęło do tego, by złożyć pocałunek na głowie myszy. Po chwili zobaczyła Mistrza Eliksirów, siedzącego na jej łóżku. Zbyt blisko. Przełknęła głośno ślinę i zamrugała nerwowo. To sen, że Nietoperz z Lochów dobrowolnie znalazł się w jej sypialni? Zdała sobie sprawę z tego, co opowiedziała myszy i spłonęła rumieńcem.
Snape uśmiechnął się chytrze i bez ostrzeżenia zaczął całować ją, najpierw delikatnie, bez pośpiechu, a potem coraz zachłannie. Oboje opadli na łóżko. Dumbeldore z uśmiechem satysfakcji na pomarszczonej twarzy stuknął różdżką jeszcze raz w fałszkoskop i obraz zanikł. Schował maszynę do szuflady biurka na pajęczych nóżkach.
-Jak po tej nocy znowu zaczną na siebie warczeć, to ja nigdy w życiu nie zjadłem dropsa.- mruknął do siebie.
______________________________________
I co? Ujdzie?
-Uparty osioł.- mruknął Dumbeldore do siebie.
Nagle myszy zagrodziła drogę Pani Norris. Oblizała się i przygotowała do skoku, a jej czerwone oczy błyszczały. Mysz najwyraźniej chciała nawrzeszczeć na zwierzę, ale wyszedł jej z tego tylko cichy pisk, co swoją drogą, jeszcze bardziej kota zagrzało do walki. Mysz zaczęła uciekać na swoich krótkich łapkach. Dumbeldore zauważył z uśmiechem, że zmierza, nie gdzie indziej, ale właśnie do prywatnego dormitorium panny Prefekt Naczelnej. Przemknęła przez szparę i znalazła się w pomieszczeniu, do którego kot nie mógł się dostać. Był za duży.
Panna Granger przebierała się przed lustrem. Dumbeldore mógłby przysiąc, że mysz uniosła prawą brew wysoko do góry, a na jej pyszczku pojawił się chytry uśmieszek. Zgodnie z planem, zgodnie z planem, pomyślał wesoło dyrektor.
Krzywołap, zaciekawiony nowym zapachem, który wtargnął do pokoju zeskoczył zgrabnie z łóżka. Zauważył mysz i prychnął wściekle. Hermiona obejrzała się i zwęziła oczy w szparki, kiedy zobaczyła małe zwierzę. Mysz wyraźnie odetchnęła z ulgą. Kobieta wzięła kota na ręce i spojrzała na niego surowym wzrokiem.
-Nie możesz zjeść tej myszy.- powiedziała stanowczo.-Jeszcze byś się rozchorował.- zaśmiała się melodyjnie i pocałowała rudego kota w czubek głowy.
Dumbeldore zerknął na mysz. Najprawdopodobniej zgrzytała zębami ze złości. Hermiona wypuściła Krzywołapa za drzwi. Z pewną niechęcią oddalił się korytarzem na swój codzienny spacer po zamku. Spojrzała na mysz. Z westchnieniem złapała ją i położyła sobie na otwartej dłoni. Usiadła na łóżku i pogłaskała jednym palcem głowę myszy.
-Co ty tu robisz?- zapytała.-Dlaczego wszystkie myszy pakują się tam, gdzie najwięcej kotów?
Ta mysz kogoś jej przypominała. Kogoś, kto cały czas na nią wrzeszczał, mimo, iż miała tak wielką ochotę tego kogoś pocałować. Jakaś dziwna wyższość i duma w ruchach myszy wydały jej się tak bardzo znajome...
-Wiesz, chyba wyglądasz trochę jak ten mój przeklęty nauczyciel eliksirów.- mruknęła w stronę myszy.-Straszny jest.- mysz, gdyby mogła, prychnęłaby groźnie.-Strasznie przystojny, na ten swój pokręcony sposób. Strasznie przyciągający.- małe zwierzę wytrzeszczyło na nią oczy.-No i co się dziwisz? Oczywiście dla niego nieważne jest, że kocham się w nim od piątej klasy, samolubny Ślizgon, jak oni wszyscy.
W miarę jak opowiadała, a to o oczach Mistrza Eliksirów, a to o jego inteligencji, mysz łagodniała i wpatrzona w twarz kobiety, słuchała. Dumbeldore ziewnął przeciągle. Ileż można słuchać o czarnych oczach?
Stuknął w fałszoskop różdżką i uważnie patrzył, co zrobi Hermiona. A Hermionę coś popchnęło do tego, by złożyć pocałunek na głowie myszy. Po chwili zobaczyła Mistrza Eliksirów, siedzącego na jej łóżku. Zbyt blisko. Przełknęła głośno ślinę i zamrugała nerwowo. To sen, że Nietoperz z Lochów dobrowolnie znalazł się w jej sypialni? Zdała sobie sprawę z tego, co opowiedziała myszy i spłonęła rumieńcem.
Snape uśmiechnął się chytrze i bez ostrzeżenia zaczął całować ją, najpierw delikatnie, bez pośpiechu, a potem coraz zachłannie. Oboje opadli na łóżko. Dumbeldore z uśmiechem satysfakcji na pomarszczonej twarzy stuknął różdżką jeszcze raz w fałszkoskop i obraz zanikł. Schował maszynę do szuflady biurka na pajęczych nóżkach.
-Jak po tej nocy znowu zaczną na siebie warczeć, to ja nigdy w życiu nie zjadłem dropsa.- mruknął do siebie.
______________________________________
I co? Ujdzie?
Świetne ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem, skąd wytrzsnęłaś ten pomysł z myszą - ale zdecydowanie Ci się udało <3
najlepsze! :D
OdpowiedzUsuńPierwszy akapit mnie rozwalił <3 XDDDD
OdpowiedzUsuńI need more XD
#Caenter