Imperio
Dobiegł
do niej i podniósł z ziemi.
Na
jej twarzy pojawił się uśmiech, tak piękny, tak pełen miłości.
Zamiast
przytulić ją i powiedzieć ceremonialnie: „Wszystko będzie dobrze”,
On
zacisnął ręce na jej gładkiej jak jedwab szyi.
I
nie potrafił przestać.
Czekoladowe
oczy jeszcze wczoraj sprawiały, że się uśmiechał,
Loki
omiatały jego twarz, łaskocząc go,
Delikatne
usta składały pocałunki na jego skórze.
Ściskał
coraz mocniej.
I
nie potrafił przestać.
Łzy
lały się strumieniami z jej cudnych policzków,
Patrzył
na nią bez wyrazu.
Dusiła
się.
A
on nie potrafił przestać.
Ktoś
krzyknął, nie zauważył w tej burzy.
Ktoś
go odepchnął i jakby wyszeptał: „Powierzyłem ci ją”.
Ktoś
wycelował w niego i rzucił zaklęciem.
Zdołał
odzyskać kontrolę,
Zdołał
powiedzieć: „Kochałem…”
A
potem była tylko wredna ciemność, z którą stykał się codziennie.
Ciemność,
która pochłonęła go jak żarłoczny stwór i już nie oddała.
A
ona płakała.
________________________________________________________________
Ale badziewie. Nieważne. Po prostu mi się nie udało, jestem specjalistką pisania opowiadań, w wierszach się nie specjalizuję :/
Szczerość to przyszłość! :D
OdpowiedzUsuńNie powiem bardzo mi się podoba! I ten styl którym jest to napisane cudne, ale jak mniemam też wzorowane na Sevmione, nie żebym miała coś przeciwko, ale ważne że mi się podobało :D
Dziękuję za szczerość ^^
Usuń