Sevmione, znowu zero angstu
Hermiona
była inna od kilku dni. Milcząca - nie rozmawiała z nikim, chyba, że ktoś sam
zaczął rozmowę, a i tak odpowiadała niechętnie, cicha, skryta i zamknięta w
sobie. Harry i Ron wielokrotnie podpuszczali zarówno Ginny, Lavender jak i
Parvati, żeby rozgryzły, co się dzieje. Żadna albo nie chciała tego robić, albo
wracała z pustymi rękami.
Hermiona
nie odzywała się także do nich, ze smutną miną i w absolutnym skupieniu
odrabiała prace domowe i szła spać. Nie zwracała na nich uwagi ani na
posiłkach, ani na lekcjach, ani w tym nikłym czasie, kiedy siedziała w fotelu
przed kominkiem, w pokoju wspólnym Gryfonów.
W
czasie zajęć również zachowywała się dziwnie, nie podnosiła ręki, choć wszyscy
wiedzieli, że dobrze zna odpowiedź i praktycznie nie zwracała uwagi na
nauczycieli. Słuchała ich, robiła notatki, ale nie interesowały ją już żadne
lekcje.
Na
zaklęciach robiła wszystko jak trzeba, na transmutacji radziła sobie ze
wszystkim, ale robiła to bez szczególnego zapału. Na eliksirach jednak
wpatrywała się w profesora Snape’a jak w obrazek, zawsze robiła najlepsze
eliksiry w klasie, czekała aż w końcu ją pochwali. Nigdy tego nie zrobił, a
było to dla niej bardzo ważne.
Pewnego
dnia Harry przechodził korytarzem obok gabinetu profesor McGonagall i usłyszał
strzępy rozmowy, jakby wyrwane z kontekstu. Zatrzymał się i wytężył słuch, na
szczęście nikogo nie było na korytarzu.
-Dobrze,
że mi powiedziałaś, Hermiono…- odezwała się profesor McGonagall.-Porozmawiam z
nim, kiedy wróci z tej całej…- nie dosłyszał ostatniego słowa.
-Nie!-
zaczęła przerażona Hermiona.-Tylko nie to, spalę się ze wstydu.
-Zakochanie
nie jest powodem do wstydu.
-Tylko…
tylko, że ja nie zakochałam się w byle kim.
Harry
czekał na dalszy ciąg wypowiedzi, ale nic więcej nie usłyszał, widocznie
odeszły do drugiego pokoju. Przez chwilę stał pod drzwiami, ale usłyszał
miauknięcie Pani Norris, kotki woźnego, więc szybko się ulotnił.
Dopadł
Rona na korytarzu.
-Słuchaj…-
wydyszał.-Mam coś…
-Co?-
niecierpliwił się Ron.-O co chodzi?
Harry
gestem wskazał, żeby poszedł za nim. W połowie drogi do wieży Gryffindoru
uspokoił się, ale nadal milczał. Chciał, żeby zostali sami. Weszli po
spiralnych schodach do dormitorium. Nikogo nie było. Harry upewnił się, że nikt
ich nie podsłuchuje i westchnął.
-Wiem,
co jest Hermionie.- oznajmił ponuro. Ron wytrzeszczył na niego oczy.-Zakochała
się.
-Kto
ci powiedział? Ona? W kim?!- denerwował się Ronald.
-Nie
wiem.
Harry
opowiedział mu o rozmowie przyjaciółki z panią profesor. Ron zastanawiał się
przez chwilę nad jego słowami, później zrobił minę jakby go olśniło.
-Zakochała
się w tobie.- powiedział podekscytowanym odkryciem głosem.-Na pewno!
-Nie,
to mało prawdopodobne.- mruknął Harry i zmierzwił włosy, które i tak już
sterczały na wszystkie strony.
-Nie
zakochała się w byle kim, czyli w tobie. Masz mnóstwo fanek i wie, że nie ma
absolutnie żadnych szans.
-Ron!
-No…
przecież ona… nie jest zbyt ładna.
Harry
spróbował przypomnieć sobie dokładnie twarz Hermiony i całą jej postać.
Spojrzał na Rona, który pewnie robił to samo. Ich spojrzenia spotkały się.
-Ma
ładny uśmiech.- rzekł Harry niepewnie.
-Jest
całkiem łebska.- dorzucił Ronald.-I ma czystą cerę.
Harry
parsknął śmiechem, razem z Ronem śmiali się nadal, gdy zeszli do pokoju
wspólnego. Weszła Hermiona i obaj przyjrzeli się jej z uwagą. Nigdy nie uważali
ją za dziewczynę, a co dopiero za kobietę. Widzieli w niej tylko przyjaciółkę.
Teraz
jednak dostrzegli to, czego nie dostrzegali. Miała puszyste włosy poskręcane w
loki, które okalały jej niewinną, ale w ostatnich dniach nieco surową twarz.
Jej wielkie cynamonowe oczy patrzyły z ufnością na każdego, kogo kochała albo
lubiła, tylko nie w ostatnim czasie. Uśmiech posiadała uroczy, a zęby proste i
ładne. Jej figura była idealna, lekko zaokrąglona, ale zgrabna.
Rzucili
sobie porozumiewawcze spojrzenia. Harry postanowił wykorzystać okazję, w pokoju
było pusto i nikt nie będzie ich podsłuchiwał.
-Hej,
Hermiona.- rzucił siadając w fotelu obok niej.
Skinęła
głową i wróciła do pisania coś na pergaminie.
-Powiedz,
co się dzieje?
Wzruszyła
ramionami.
-Wszystko
w porządku?- próbował nadal.
Pokiwała
głową.
Miał
dość. Wstał i pokręcił głową z niedowierzaniem, nie reagowała na nic. Mógłby zabić
Voldemorta na jej oczach i nie ruszyłoby to jej.
-To,
w porządku.- mruknął i odszedł razem z Ronem, zostawiając ją samą.
Następnego
ranka przybiegł do nich jakiś mały pierwszoroczniak, zdyszany i najwidoczniej
przejęty swoim zadaniem. Zatrzymał się przed Harrym i wykrztusił:
-Profesor
McGonagall… chce cię widzieć… Harry.- i pobiegł dalej.
Harry
zacisnął mocniej dłoń na pasku torby, to na pewno sprawa Hermiony. Przełknął
głośno ślinę, pożegnał się z Ronem i poszedł do gabinetu nauczycielki. Zapukał
i za pozwoleniem wszedł.
-Dzień
dobry, Potter.- powiedziała McGonagall, wskazując mu krzesło przy biurku.
Nie
usiadł od razu, dopiero po chwili otrząsnął się i opadł na siedzenie.
McGonagall, siedząca po drugiej stronie biurka przypatrywała się mu z uwagą.
Odłożył torbę na podłogę i złożył ręce na kolanach.
-Mam
do ciebie pewną sprawę…
-Wiem,
że Hermiona…- przerwał jej, ale nie dokończył.
-Więc
wiesz?- rzuciła mu zdziwione spojrzenie.-A skąd?- spuścił wzrok. Nie chciał
powiedzieć, że podsłuchiwał.-Nieważne.- uśmiechnęła się.-Musimy to jakoś
załatwić. Ta dziewczyna się w końcu wykończy.
Skinął
głową.
-Spróbuję
z nią porozmawiać.- rzekł trochę niepewnym głosem.
-Chyba
na razie tylko tyle możemy zrobić, dobrze. Idź.
Zwrócił
się do drzwi.
-Czekaj.-
usłyszał za sobą. Odwrócił się.-Weź sobie ciasteczko, Potter.
Posłusznie
wziął z kwadratowej puszki na biurku piernikową salamandrę i wepchnął ją sobie
do ust. Profesor zaśmiała się i odesłała go gestem. Wiele razy już tak robiła,
myślał, że idzie na śmierć, a wcale tak nie było. Obsypywała go za to
ciasteczkami. Nigdy go to nie śmieszyło, raczej dziwiło.
W
pokoju wspólnym znalazł Hermionę, nie mógł się jednak zdobyć na zagadanie do
niej. Rzucił jej tylko powitanie i wszedł do dormitorium. Zmartwiony tym
wszystkim padł na łóżko i zasnął, swoją drogą, było już całkiem późno.
Rano
wstał wcześniej i szybko chwycił za pióro.
Droga Hermiono,
Przepraszam, że nie miałem tyle
odwagi, żeby powiedzieć Ci to wprost. Wiem, że jesteś we mnie zakochana i
niestety muszę powiedzieć, że ja czuję do Ciebie wyłącznie przyjaźń.
Nie bądź zła.
Harry
Zapieczętował
list i pobiegł do sowiarni. Przywołał gestem Hedwigę i przywiązał jej krótki
liścik do jej nóżki.
-Do
Hermiony.
Spojrzała
na niego dziwnie, pewnie ona też zastanawiała się dlaczego robi takie dziwne
rzeczy. Sowa wyleciała przez okno, Harry widział, że leci do okna dormitorium
dziewczyn, w wieży Gryffindoru.
Skierował
się spokojnie do Wielkiej Sali, już zaczynało się śniadanie. Usiadł obok Rona i
zjadł tosta. Hermiona usiadła koło Freda, który pokazał im język. Zmroziła
Harry’ego spojrzeniem, a do bliźniaków i tak się nie odzywała.
Trwało
to jeszcze jakiś tydzień, Hermiona do nikogo się nie odzywała, pod jej oczami
widniały cienie jakby w ogóle nie przesypiała nocy, Harry’ego omijała z daleka
i obrzucała gardzącym spojrzeniem za każdym razem jak na nią popatrzył.
Pewnego
dnia zastali ją rozpromienioną i uśmiechniętą, ściskającą w dłoni list, który
czytała już, któryś raz. Ciekawi, co ją tak ucieszyło podeszli do niej i
rozsiadli się w fotelach.
Czekali.
Westchnęła i rozejrzała się. Teraz patrzyła na nich z ulgą.
-Mogę
wam już powiedzieć.- rzekła dziarsko.
-No…-
zaczął Harry, ale przerwała mu gestem.
-Harry,
to nie tak. Źle wszystko zrozumiałeś. Ja nie byłam zakochana w tobie.-
powiedziała z naciskiem.
-Wiec
w kim?- zaciekawił się Ron.
Podała
im list.
Droga
Granger,
Nadal
nie mogę się przemóc i zwracać się do Ciebie imieniem, ale
przyzwyczaję się. Teraz, kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy, chyba nie mamy
przed sobą tajemnic. Czuję potrzebę jeszcze, jeden raz ostrzeżenia Cię przede
mną. Nie jestem łatwym, uprzejmym człowiekiem, nie jestem przystojny, moim
jedynym atutem jest inteligencja i sztuka eliksirów.
Wrócę
niedługo, mam nadzieję, że zgodzisz się na spotkanie ze mną. W końcu musimy to
wszystko ustalić osobiście. Pierwszy raz w życiu moje uczucia są odwzajemniane…
Chociaż wątpię w to, iż będziesz obstawać przy swoim, gdy staniemy twarzą w
twarz.
Właściwie
to jesteś niższa ode mnie o jakąś głowę, więc to będzie trudne.
PS:
Nie mogłem się powstrzymać przed złośliwością.
S.S
-S.S?!-
krzyknął Harry.
Ron
skojarzył dopiero po chwili.
-Snape?!-
dołączył się do wyrzutów Harry’ego.
Zarumieniła
się lekko i uśmiechnęła się. To ich trochę zmiękczyło, tyle czasu nie widzieli
jej uśmiechniętej, że dali spokój. Ron jednak bacznie się jej przyglądał, oddał
jej list, a ona zaczęła gładzić lekko pochyłe pismo profesora. Harry skrzywił
się.
-A
więc to pisałaś praktycznie cały czas.- zauważył.
-Co
ty w nim widzisz?- wycedził Ronald.
-Cały
mój świat.- szepnęła zagadkowo.
Ron
podniósł się i pociągnął za sobą przyjaciela. Rzucił ostatnie spojrzenie
Hermionie.
-Chodź,
Harry. Nic już się nie da zrobić, zaczęła gadać jak Trelawney.
Odeszli,
a ona sama zabrała się za pisanie odpowiedzi.
Drogi
Severusie,
Przyjęłam wiadomość, iż
mogę
się
do Ciebie zwracać
imieniem z ulgą.
Masz piękne
imię.
Nie
musisz mnie ostrzegać
przed niczym, dobrze znam twoją
naturę,
przynajmniej z lekcji, listów i spotkań. Wiem, jaki jesteś, ale zaprzeczam temu, że nie jesteś przystojny. Wręcz przeciwnie, Severusie, ty jesteś oryginalny. Nie miałabym odwagi powiedzieć Ci tego prosto w twarz i mam nadzieję, że
nie przerazisz się
jak zobaczysz kolejny akapit.
Masz
piękne
migdałowe
czarne oczy i włosy,
mimo, że
czarne to połyskujące jak pióra
dostojnego kruka. Czasem też
przypominasz mi kruka, poruszasz się
z gracją
i wyniosłością,
jak właśnie ten ptak. Zachwyca mnie twój
niezwykły
kształt
ust, mimo, że
nigdy się
nie uśmiechasz,
to kąciki
twoich ust, zawsze uniesione są
lekko w górę,
więc
wyglądasz
spokojnie i sympatycznie, jak dla mnie.
Rzeczywiście, jestem niska, ale to Ci chyba nie
przeszkadza, skoro chcesz się
ze mną
spotkać.
Wracaj niezwłocznie.
Hermiona
Koniec
OMG to jest zajebiste (nie mogłam się powstrzymać :D)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze miniaturki głównie Sevmione :D
Pozdrawiam i weny życzę ;)
JAK TO KONIEC?!
OdpowiedzUsuńJa chce ciąg dalszy tego :P
Świetna miniaturka, czekam na kolejne :)
Miona
Taaaakie słoooodkie <3 OMG Jak Harry mógł pomyśleć,że chodzi o niego!? Pfff.... :D ~Sadystka
OdpowiedzUsuńHarry ma wybujałe ego xD Dziękuję ; 33
OdpowiedzUsuńZnowu ja :D
OdpowiedzUsuńPowiem to SŁODKIE :DA ten Harry taki zarozumiały trochę :D (kolejne Sevmione :D xd)
Bardzo mi się podobało i ten list od Severusa :D Ale uważam że Hermiona nie powiedziała
by Harremu i Ronowi :D
Powiedziałaby xD Dobra, nie lubisz Sevmione, a co lubisz? Skoro podoba Ci się to jak piszę, to możesz złożyć zamówienie w Sowiarni (na górze strony) ;D
UsuńNie mówiłam że nie lubię sevmione ale jakoś mi to nie pasuje skoro on tak za tą Lily latał :D No ba że złożę :D
UsuńHarry dostał za dużo Fejmu i ciastek od McGonagall...Może się jeszcze dropsów najadł? - Jeśli tak to wszystko wiadomo XDDD
OdpowiedzUsuńMiniaturka wspaniała <3
#Caenter