poniedziałek, 6 maja 2013

Powrót


Sevmione. A miałam wziąć się za Bellamorta xD 



Kobieta stała przy szafce w niewielkiej kuchni i z uśmiechem mieszała w garnku. Burza brązowych splątanych loków okalała jej promienną twarz, niemal twarz dziecka. Miała wydatne policzki, które zawsze były lekko zaczerwienione, oczy posiadała mimo wszystko wesołe i o oryginalnej cynamonowej barwie.
Z kieszeni dżinsów wyjęła smukłą różdżkę i machnęła nią:
-Chłoszczyść.
Większość śmieci z szafki zsunęło się do kosza na śmieci, reszta po prostu zniknęła. Kobieta odwróciła się i podeszła do kanapy, na której siedziała jej córka. Jej włosy były koloru intensywnej czerni i połyskiwały jak pióra kruka, gdy podniosła głowę ukazały się jej piękne czarne oczy, spojrzenie miała bystre i smutne.
-Coś się stało, Amortencjo?- matka usiadła obok niej i objęła ją ramieniem.
-Nie, tylko ta książka jest taka smutna.- na kolanach trzymała opasły tom.
Hermiona przestudiowała tytuł. Cmoknęła dziecko w czubek głowy.
-Historia Hogwartu jest trudna, kochanie.- powiedziała pewnie.-Została napisana stosunkowo niedawno. Kupiłam ją rok temu, to nowe wydanie, nie będzie twoim podręcznikiem.
Amortencja wskazała miejsce w tekście. „W Drugiej Bitwie o Hogwart zginęło wielu potężnych czarodziejów. Do tej brakuje nam wielkiego dyrektora szkoły: Albusa Persiwala Wulfryka Briana Dumbeldore’a i jego wiernego przyjaciela, który szpiegował dla nas w szeregach wroga: Severusa Tobiasza Snape’a.” Jedna łza spadła na wskazany tekst. Hermiona szybko zamknęła księgę i pospiesznie wstała.
-Mamo, wiem, że to sprawia ci to przykrość… Ale… Jaki on był? Jaki był mój ojciec?- zapytała ją córka przeszywając ją pełnym troski wzrokiem.
Hermiona oparła się o biurko, na którym odłożyła tom. Śmiała się histerycznie przez łzy, nie potrafiła tak po prostu nakazać im by przestały płynąć, tak jak nie mogła nakazać sercu by zapomniało o jedynym mężczyźnie, którego tak naprawdę kochała.
-Był…- uśmiechnęła się, choć wyglądało to żałośnie.-Był niesamowity. Potężny czarodziej, Mistrz Eliksirów, wierny, odważny i zawsze gotowy do walki.- spojrzała na córkę, a jej uśmiech zmienił się w bardziej melancholijny.-Nigdy o nim nie zapominam, gdy jesteś przy mnie. Masz takie same piękne oczy, poruszasz się z taką samą gracją i masz taki sam intensywnie czarny kolor włosów.
-A jakim był mężem?- córka z dziką ciekawością przyglądała się matce.-Jakim profesorem?
-Nie byliśmy małżeństwem zbyt długo, ale był naprawdę kochany.- zaśmiała się.-Za to profesor był z niego marny, odbierał punkty za byle co i zawsze musiał się do czegoś przyczepić.
-Tata był śmierciożercą, prawda?
-Tak.- przyznała smutno.-Ale najdzielniejszym jakiego znałam. Najlepszym z nich wszystkich.- zamilkła na chwilę, nie była pewna, czy jej córka gotowa była na dalsze informacje. W końcu miała dopiero sześć lat.-Wiesz jak zginął?- mała pokręciła przecząco głową.-Pewien śmierciożerca rzucił we mnie klątwą, niewybaczalnym zaklęciem, a gdy to zobaczył rzucił się przede mnie i to w niego ugodziła ta klątwa. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Kocham was. Nazwij ją Amortencją…” Nie mogłam zająć się jego ciałem, bo nadal trzeba było walczyć. Kiedy wróciłam, nie było go. Ależ byłam głupia.- głos się jej załamał.
Córka podeszła do mamy i mocno ją przytuliła.
-I Sev… Severus przytulał mnie dokładnie tak samo, gdy byłam przygnębiona.- rzekła ponuro.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Hermiona pospiesznie otarła łzy. Gdy uchyliła drzwi wpierw oślepiło ją słońce, dziś wyjątkowo mocne. Później powoli rozróżniła dwa zarysy postaci. Zobaczyła charakterystyczne usta i piękne oczy, zobaczyła tłuste włosy i pożądliwe spojrzenie. Krzyknęła i rzuciła się w ramiona mężczyźnie. Zamknął oczy i odetchnął z ulgą. Płakała, teraz już nawet nie myślała o powstrzymywaniu łez. Trzymała się kurczowo ukochanego, jeszcze przed minutą myślała, że nie żyje. Tyle lat. Nic a nic się nie zmienił. Patrzył na nią z taką samą miłością i troską. Zbliżyła się do niego niepewnie, pocałował ją delikatnie, a gdy zarzuciła mu ręce na szyję pogłębił pocałunek w swój charakterystyczny namiętny sposób.
-Sev… Severus… Jak… Jak to możliwe?- spytała nieśmiało.-Czy ja znowu śnię o tobie? Zaraz obudzę się i wrócę do rzeczywistości, prawda?
-Nie, Hermiono.- usłyszała jego głęboki, aksamitny głos ze specyficznym akcentem.-Jestem tutaj. Wróciłem.
Wymierzyła mu policzek. Znowu załkała.
-Gdzieś ty był przez tyle lat?!
-Zaraz ci wszystko wyjaśnię.
Wprowadziła go do domu, był to jego dom, dom na Spinner’s End. Za nim wszedł Dumbeldore. Hermiona wyściskała go, obaj usiedli na kanapie. Amortencja gdzieś uciekła. Usiadła obok męża i przytuliła się do niego. Nadal pachniał tak intensywnie: eliksirami.
-Opowiadaj, już.- rzekła z naciskiem.
-Kiedy skończyła się Bitwa o Hogwart, a my…
Hermiona gestem nakazała mu, aby ucichł. Podeszła do zamkniętych drzwi. Otworzyła je z rozmachem. Przy nich, na podłodze siedziała Amortencja z małym zgrabnym nosem w książce.
-Amortencjo.- chrząknęła.
Severus podszedł do nich. Położył rękę na ramieniu żony i spojrzał prosto w jej oczy.
-Czy to…?- zapytał.
-Tak, Severusie, to nasza córka, Amortencja.- powiedziała, a w jej oczach zalśniły kolejne łzy.-Spójrz, co ja z nią mam. Jest dokładnie taka sama jak ty. Ciągle albo czyta albo szpieguje.
-Już czytać nie można?- Amortencja uniosła lekko brwi.
-Widzisz?- Hermiona położyła ręce na biodrach.
Amortencja wstała i przyjrzała się mężczyźnie, znosił spojrzenie kopii swoich oczu ze spokojem. Uniosła brew i odłożyła książkę na podłogę.
-Może jestem jakaś nienormalna, skoro najpierw pytam, a później dopiero skaczę z radości, ale czy przed chwilą cię nie opłakiwałyśmy, tato?- uśmiechnęła się lekko.
Rzuciła mu w ramiona. Tak jak z Hermioną zamknął oczy i odetchnął z ulgą. Przez chwilę przytulał do siebie córkę mocno, potem spojrzał jej w oczy i pocałował czule w czoło.
-A teraz musisz iść…- zaczęła Hermiona, zwracając się do dziewczynki.
-A niby dlaczego? To chyba też moja sprawa?
Zerknęła błagalnie na Severusa. Wzruszył ramionami i położył rękę na ramieniu córki.
-Ma rację.- mruknął.
-Idealny ojciec się znalazł.
-Dasz mi w końcu to opowiedzieć? Nie chcesz dowiedzieć się jak ocalałem?- pogłaskał żonę uspokajająco po policzku.
Wrócili wszyscy na kanapę, Dumbeldore śmiał się, jak to on. Hermiona z westchnieniem złożyła ręce na piersi i spojrzała wymownie na staruszka i mężczyznę. Snape wskazał na Dumbeldore’a. Wyszczerzył się do obu kobiet.
-Wszyscy twierdzą, że obaj z Severusem zginęliśmy w Drugiej Bitwie o Hogwart.- spoważniał.-Nie znaleziono ani mojego, ani jego ciała. Bo uciekliśmy. Voldemort mimo, że się ukrywał, zanim Harry go zabił, sam pozbywał się większości swoich wrogów, którzy w bitwie przeszli na stronę dobra.- zamilkł na chwilę.-Ja byłem dla niego zagrożeniem, więc musiałem się ulotnić, by ochronić Hogwart, a Severus był jego najwierniejszym sługą, szpiegował dla nas, był na pierwszym miejscu na liście do odstrzału, jak to mówią mugole. Kiedy trafiła go klątwa, bo cię obronił, zabrałem go z pola bitwy, rzeczywiście, był już praktycznie martwy, przywróciłem go do życia dzięki bardzo potężnym starożytnym zaklęciom.
-Ukrywaliśmy się przez kilka lat, kiedy śmierciożercy próbowali nas dorwać. Ostatniego pokonaliśmy kilka miesięcy temu. Chciałem wrócić do ciebie, Hermiono i do naszej córki, ale ten opanowany demencją starzec powiedział, że jeszcze nie możemy się wychylać.- warknął cicho na dyrektora.
-Teraz mogę już spokojnie wrócić do Hogwartu, a Severus może być ojcem i mężem.
Hermiona rzuciła się w ramiona męża i pocałowała go w policzek. Uśmiechnął się uroczo, westchnęła przeciągle. Dumbeldore wstał i roześmiał się.
-Pójdę już.- rzekł.
-Dziękuję, za wszystko. Już naprawdę nie mogłam bez niego wytrzymać.- szepnęła w stronę dyrektora.
Skinął głową i wyszedł. Zostali we trójkę. Severus spojrzał po swojej rodzinie i roześmiał się. Wziął córkę w ramiona i zaczął wirować po pokoju. Miała dokładnie taki sam śmiech jak on, tylko dziewczęcy i bardziej dźwięczny. Hermiona pokręciła głową i odebrała mu Amortencję. Wszyscy poszli na górę i odstawili ją do jej pokoju.
-Amortencjo, zaraz będzie obiad, poczekaj tu i poczytaj coś. My musimy porozmawiać.
Z uśmiechem skinęła głową, a oni zeszli na dół i przekroczyli próg swojej sypialni. Hermiona rzuciła mu spojrzenie, które wyrażało bezgraniczne uwielbienie. Objął ją w pasie i pocałował delikatnie.
-Wiesz jak za tobą tęskniłam?- przytuliła się do niego.-Przy życiu trzymała mnie tylko myśl o naszym wspólnym dziecku i Minerwa, gdyby nie to, pewnie dawno by mnie nie było…
-Nawet tak nie mów.- zagroził jej stanowczo.-Co ja miałbym począć bez ciebie?
Pokręciła bezradnie głową. Przez chwilę w milczeniu przypatrywali się sobie.
-Muszę wziąć prysznic.- powiedział Severus i pocałował ją w czoło.-Idź do Amortencji.
Skinęła głową i z ociąganiem oderwała palce od jego dłoni.

Wszystko stanęło na głowie. Nagle nieszczęście przerodziło się w szczęście, Severus wrócił do Hermiony, nie była już sama. Nie spędzała już samotnie nocy w pustym zimnym łóżku. Amortencja miała ojca, potężnego czarodzieja, o którym marzyła. Wszystko wróciło na swoje miejsce.
Tak jakby nic nigdy się nie stało. 

6 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba ta miniaturka. Najpierw mi się na łzy zbierało, ale potem fala szczęścia :)
    Miona

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem dlaczego ale lubię przypominać że będę szczerzę osądzać :D
    Kolejne Sevmione :D,ale podobało mi się, dość nieprawdopodobny zwrot akcji, nie każdy potrafi tak pokierować tekstem, na przykład ja się nie domyśliłam, że on by mógł powrócić. Naprawdę wielkie gratulacje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. idobelieveinmagic22 lipca 2013 18:17

    cudowne, rozpływam się ze szczęścia pod koniec. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... Fajna miniaturka, ale jednak pod koniec wymagany był ten przesłodzony klimat :|
    Masz zajebisty sposób pisania, ale ostry Sev to, to co moje oczki lubią najbardziej <3

    #Caenter

    OdpowiedzUsuń