Sevmione. A miałam wziąć się za Bellamorta xD
Kobieta
stała przy szafce w niewielkiej kuchni i z uśmiechem mieszała w garnku. Burza
brązowych splątanych loków okalała jej promienną twarz, niemal twarz dziecka.
Miała wydatne policzki, które zawsze były lekko zaczerwienione, oczy posiadała
mimo wszystko wesołe i o oryginalnej cynamonowej barwie.
Z
kieszeni dżinsów wyjęła smukłą różdżkę i machnęła nią:
-Chłoszczyść.
Większość
śmieci z szafki zsunęło się do kosza na śmieci, reszta po prostu zniknęła.
Kobieta odwróciła się i podeszła do kanapy, na której siedziała jej córka. Jej
włosy były koloru intensywnej czerni i połyskiwały jak pióra kruka, gdy
podniosła głowę ukazały się jej piękne czarne oczy, spojrzenie miała bystre i
smutne.
-Coś
się stało, Amortencjo?- matka usiadła obok niej i objęła ją ramieniem.
-Nie,
tylko ta książka jest taka smutna.- na kolanach trzymała opasły tom.
Hermiona
przestudiowała tytuł. Cmoknęła dziecko w czubek głowy.
-Historia
Hogwartu jest trudna, kochanie.- powiedziała pewnie.-Została napisana
stosunkowo niedawno. Kupiłam ją rok temu, to nowe wydanie, nie będzie twoim
podręcznikiem.
Amortencja
wskazała miejsce w tekście. „W Drugiej Bitwie o Hogwart zginęło wielu potężnych
czarodziejów. Do tej brakuje nam wielkiego dyrektora szkoły: Albusa Persiwala
Wulfryka Briana Dumbeldore’a i jego wiernego przyjaciela, który szpiegował dla
nas w szeregach wroga: Severusa Tobiasza Snape’a.” Jedna łza spadła na wskazany
tekst. Hermiona szybko zamknęła księgę i pospiesznie wstała.
-Mamo,
wiem, że to sprawia ci to przykrość… Ale… Jaki on był? Jaki był mój ojciec?-
zapytała ją córka przeszywając ją pełnym troski wzrokiem.
Hermiona
oparła się o biurko, na którym odłożyła tom. Śmiała się histerycznie przez łzy,
nie potrafiła tak po prostu nakazać im by przestały płynąć, tak jak nie mogła
nakazać sercu by zapomniało o jedynym mężczyźnie, którego tak naprawdę kochała.
-Był…-
uśmiechnęła się, choć wyglądało to żałośnie.-Był niesamowity. Potężny
czarodziej, Mistrz Eliksirów, wierny, odważny i zawsze gotowy do walki.-
spojrzała na córkę, a jej uśmiech zmienił się w bardziej melancholijny.-Nigdy o
nim nie zapominam, gdy jesteś przy mnie. Masz takie same piękne oczy, poruszasz
się z taką samą gracją i masz taki sam intensywnie czarny kolor włosów.
-A
jakim był mężem?- córka z dziką ciekawością przyglądała się matce.-Jakim
profesorem?
-Nie
byliśmy małżeństwem zbyt długo, ale był naprawdę kochany.- zaśmiała się.-Za to
profesor był z niego marny, odbierał punkty za byle co i zawsze musiał się do
czegoś przyczepić.
-Tata
był śmierciożercą, prawda?
-Tak.-
przyznała smutno.-Ale najdzielniejszym jakiego znałam. Najlepszym z nich
wszystkich.- zamilkła na chwilę, nie była pewna, czy jej córka gotowa była na
dalsze informacje. W końcu miała dopiero sześć lat.-Wiesz jak zginął?- mała
pokręciła przecząco głową.-Pewien śmierciożerca rzucił we mnie klątwą,
niewybaczalnym zaklęciem, a gdy to zobaczył rzucił się przede mnie i to w niego
ugodziła ta klątwa. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Kocham was. Nazwij ją
Amortencją…” Nie mogłam zająć się jego ciałem, bo nadal trzeba było walczyć. Kiedy
wróciłam, nie było go. Ależ byłam głupia.- głos się jej załamał.
Córka
podeszła do mamy i mocno ją przytuliła.
-I
Sev… Severus przytulał mnie dokładnie tak samo, gdy byłam przygnębiona.- rzekła
ponuro.
Nagle
rozległo się pukanie do drzwi. Hermiona pospiesznie otarła łzy. Gdy uchyliła
drzwi wpierw oślepiło ją słońce, dziś wyjątkowo mocne. Później powoli
rozróżniła dwa zarysy postaci. Zobaczyła charakterystyczne usta i piękne oczy,
zobaczyła tłuste włosy i pożądliwe spojrzenie. Krzyknęła i rzuciła się w
ramiona mężczyźnie. Zamknął oczy i odetchnął z ulgą. Płakała, teraz już nawet
nie myślała o powstrzymywaniu łez. Trzymała się kurczowo ukochanego, jeszcze
przed minutą myślała, że nie żyje. Tyle lat. Nic a nic się nie zmienił. Patrzył
na nią z taką samą miłością i troską. Zbliżyła się do niego niepewnie,
pocałował ją delikatnie, a gdy zarzuciła mu ręce na szyję pogłębił pocałunek w
swój charakterystyczny namiętny sposób.
-Sev…
Severus… Jak… Jak to możliwe?- spytała nieśmiało.-Czy ja znowu śnię o tobie? Zaraz
obudzę się i wrócę do rzeczywistości, prawda?
-Nie,
Hermiono.- usłyszała jego głęboki, aksamitny głos ze specyficznym
akcentem.-Jestem tutaj. Wróciłem.
Wymierzyła
mu policzek. Znowu załkała.
-Gdzieś
ty był przez tyle lat?!
-Zaraz
ci wszystko wyjaśnię.
Wprowadziła
go do domu, był to jego dom, dom na Spinner’s End. Za nim wszedł Dumbeldore.
Hermiona wyściskała go, obaj usiedli na kanapie. Amortencja gdzieś uciekła.
Usiadła obok męża i przytuliła się do niego. Nadal pachniał tak intensywnie:
eliksirami.
-Opowiadaj,
już.- rzekła z naciskiem.
-Kiedy
skończyła się Bitwa o Hogwart, a my…
Hermiona
gestem nakazała mu, aby ucichł. Podeszła do zamkniętych drzwi. Otworzyła je z
rozmachem. Przy nich, na podłodze siedziała Amortencja z małym zgrabnym nosem w
książce.
-Amortencjo.-
chrząknęła.
Severus
podszedł do nich. Położył rękę na ramieniu żony i spojrzał prosto w jej oczy.
-Czy
to…?- zapytał.
-Tak,
Severusie, to nasza córka, Amortencja.- powiedziała, a w jej oczach zalśniły
kolejne łzy.-Spójrz, co ja z nią mam. Jest dokładnie taka sama jak ty. Ciągle
albo czyta albo szpieguje.
-Już
czytać nie można?- Amortencja uniosła lekko brwi.
-Widzisz?-
Hermiona położyła ręce na biodrach.
Amortencja
wstała i przyjrzała się mężczyźnie, znosił spojrzenie kopii swoich oczu ze spokojem.
Uniosła brew i odłożyła książkę na podłogę.
-Może
jestem jakaś nienormalna, skoro najpierw pytam, a później dopiero skaczę z
radości, ale czy przed chwilą cię nie opłakiwałyśmy, tato?- uśmiechnęła się
lekko.
Rzuciła
mu w ramiona. Tak jak z Hermioną zamknął oczy i odetchnął z ulgą. Przez chwilę
przytulał do siebie córkę mocno, potem spojrzał jej w oczy i pocałował czule w
czoło.
-A
teraz musisz iść…- zaczęła Hermiona, zwracając się do dziewczynki.
-A
niby dlaczego? To chyba też moja sprawa?
Zerknęła
błagalnie na Severusa. Wzruszył ramionami i położył rękę na ramieniu córki.
-Ma
rację.- mruknął.
-Idealny
ojciec się znalazł.
-Dasz
mi w końcu to opowiedzieć? Nie chcesz dowiedzieć się jak ocalałem?- pogłaskał
żonę uspokajająco po policzku.
Wrócili
wszyscy na kanapę, Dumbeldore śmiał się, jak to on. Hermiona z westchnieniem
złożyła ręce na piersi i spojrzała wymownie na staruszka i mężczyznę. Snape
wskazał na Dumbeldore’a. Wyszczerzył się do obu kobiet.
-Wszyscy
twierdzą, że obaj z Severusem zginęliśmy w Drugiej Bitwie o Hogwart.-
spoważniał.-Nie znaleziono ani mojego, ani jego ciała. Bo uciekliśmy. Voldemort
mimo, że się ukrywał, zanim Harry go zabił, sam pozbywał się większości swoich
wrogów, którzy w bitwie przeszli na stronę dobra.- zamilkł na chwilę.-Ja byłem
dla niego zagrożeniem, więc musiałem się ulotnić, by ochronić Hogwart, a
Severus był jego najwierniejszym sługą, szpiegował dla nas, był na pierwszym
miejscu na liście do odstrzału, jak to mówią mugole. Kiedy trafiła go klątwa,
bo cię obronił, zabrałem go z pola bitwy, rzeczywiście, był już praktycznie
martwy, przywróciłem go do życia dzięki bardzo potężnym starożytnym zaklęciom.
-Ukrywaliśmy
się przez kilka lat, kiedy śmierciożercy próbowali nas dorwać. Ostatniego
pokonaliśmy kilka miesięcy temu. Chciałem wrócić do ciebie, Hermiono i do
naszej córki, ale ten opanowany demencją starzec powiedział, że jeszcze nie
możemy się wychylać.- warknął cicho na dyrektora.
-Teraz
mogę już spokojnie wrócić do Hogwartu, a Severus może być ojcem i mężem.
Hermiona
rzuciła się w ramiona męża i pocałowała go w policzek. Uśmiechnął się uroczo,
westchnęła przeciągle. Dumbeldore wstał i roześmiał się.
-Pójdę
już.- rzekł.
-Dziękuję,
za wszystko. Już naprawdę nie mogłam bez niego wytrzymać.- szepnęła w stronę
dyrektora.
Skinął
głową i wyszedł. Zostali we trójkę. Severus spojrzał po swojej rodzinie i
roześmiał się. Wziął córkę w ramiona i zaczął wirować po pokoju. Miała
dokładnie taki sam śmiech jak on, tylko dziewczęcy i bardziej dźwięczny.
Hermiona pokręciła głową i odebrała mu Amortencję. Wszyscy poszli na górę i
odstawili ją do jej pokoju.
-Amortencjo,
zaraz będzie obiad, poczekaj tu i poczytaj coś. My musimy porozmawiać.
Z
uśmiechem skinęła głową, a oni zeszli na dół i przekroczyli próg swojej
sypialni. Hermiona rzuciła mu spojrzenie, które wyrażało bezgraniczne
uwielbienie. Objął ją w pasie i pocałował delikatnie.
-Wiesz
jak za tobą tęskniłam?- przytuliła się do niego.-Przy życiu trzymała mnie tylko
myśl o naszym wspólnym dziecku i Minerwa, gdyby nie to, pewnie dawno by mnie
nie było…
-Nawet
tak nie mów.- zagroził jej stanowczo.-Co ja miałbym począć bez ciebie?
Pokręciła
bezradnie głową. Przez chwilę w milczeniu przypatrywali się sobie.
-Muszę
wziąć prysznic.- powiedział Severus i pocałował ją w czoło.-Idź do Amortencji.
Skinęła
głową i z ociąganiem oderwała palce od jego dłoni.
Wszystko
stanęło na głowie. Nagle nieszczęście przerodziło się w szczęście, Severus
wrócił do Hermiony, nie była już sama. Nie spędzała już samotnie nocy w pustym
zimnym łóżku. Amortencja miała ojca, potężnego czarodzieja, o którym marzyła.
Wszystko wróciło na swoje miejsce.
Tak
jakby nic nigdy się nie stało.
Bardzo mi się podoba ta miniaturka. Najpierw mi się na łzy zbierało, ale potem fala szczęścia :)
OdpowiedzUsuńMiona
Taki był zamiar :DD
UsuńNie wiem dlaczego ale lubię przypominać że będę szczerzę osądzać :D
OdpowiedzUsuńKolejne Sevmione :D,ale podobało mi się, dość nieprawdopodobny zwrot akcji, nie każdy potrafi tak pokierować tekstem, na przykład ja się nie domyśliłam, że on by mógł powrócić. Naprawdę wielkie gratulacje :D
No i dobrze, że szczerze. Dzięki : 3
Usuńcudowne, rozpływam się ze szczęścia pod koniec. :D
OdpowiedzUsuńHm... Fajna miniaturka, ale jednak pod koniec wymagany był ten przesłodzony klimat :|
OdpowiedzUsuńMasz zajebisty sposób pisania, ale ostry Sev to, to co moje oczki lubią najbardziej <3
#Caenter