Zamówienie dla Sadystki. Masz, Ty sępie xD <3
Ron i
Harry bardzo martwili się o Hermionę. To już nie była ta sama nieśmiała
dziewczyna, kuląca się przed nauczycielami, zadręczająca się każdą oceną. Nigdy
nie była tchórzliwa, ale zdanie nauczycieli, zdanie Minerwy McGonagall, Snape’a,
Dumbeldore’a miało dla niej ogromne znaczenie. Zawsze z szacunkiem odnosiła się
do opiekunów. A teraz? Niesamowicie się zmieniła.
Stała
się bardziej pewna siebie, starała się ograniczyć okazywanie jakichkolwiek uczuć.
Mieli wrażenie, że to w pewnym sensie zmieniło jej wygląd. Nadal puszyste,
poskręcane w loki włosy wydały się im mniej rażące, współgrające z jej urodą.
Komponowały się z jej rumianą twarzą i wielkimi oczyma, pełnymi ufności. Małe,
malinowe usta dodawały jej uroku, kształty miała zaokrąglone lekko i wydawała
się promieniować. Jednym słowem: wypiękniała. Przynajmniej według nich.
Jej
zachowanie na lekcjach i poza nimi uległo takiej zmianie, że byli przekonani,
iż ktoś podmienił tę dobrą, dygoczącą przed profesorem Snapem Hermionę na kogoś
innego. Profesor Snape jak zawsze im powtarzała, był dla niej wzorem
przynajmniej pod względem inteligencji. Uważnie przyglądała się mu, kiedy na
lekcji poprawiał ich, kiedy wyzywał od największych idiotów i sam poprawiał
eliksiry. Imponował jej chłodnym rozsądkiem. Na lekcjach u niego słuchała go z
uwagą i zawsze jego przytyki przyjmowała ze spokojem. Była bowiem pewna, jak
twierdziła, że kto jak kto, ale on to się na eliksirach zna i tylko słuchanie
go pomoże jej w zdobyciu dobrych ocen.
Jednak
ostatnio jej zachowanie, w szczególności właśnie na eliksirach uległo takiej
zmianie, że Harry i Ron prawie jej nie poznawali.
Snape
spojrzał na nią surowo.
-Panno
Granger, czy pani w ogóle uważa?
Popatrzyła
na niego z jawnym znudzeniem malującym się na twarzy.
-Nie.
-Co
znaczy: nie?- powoli tracił cierpliwość.
-Znaczy
to co znaczy. Znam tę lekcję na pamięć, z książki.
Snape
uniósł kpiąco brew.
-Czyli
uważa pani, że teoria wystarczy? Palić praktykę, w końcu to eliksiry, po co to
komu. Tak?- zironizował.-Poza tym, próbuje się pani ze mną kłócić?- zapytał z groźnym
błyskiem w czarnych oczach.
Wzruszyła
lekceważąco ramionami.
-Niezdecydowanie
to poważna wada.- rzekł ponuro, uważnie ją przy tym, obserwując.
-Sugeruje
pan coś?
-Sugeruje,
że zdecydowanie nie potrafi pani prowadzić kłótni.
-To, że
tego nie potrafię, nie znaczy, że może mnie pan obrażać. Z tego co wiem, posada
Mistrza Eliksirów nie daje takich przywilejów. Równie dobrze mogę zasugerować,
że jest pan wredny i złośliwy, ale jestem dobrze wychowana.
Snape
prychnął wściekle.
-To
pana jedyna riposta?
-Mam
jeszcze jedną, Granger.- powiedział niskim głosem.-Szlaban u mnie dziś
wieczorem, o ósmej.
Spuściła
wzrok jak gdyby nigdy nic i przekartkowała książkę do eliksirów.
-Dotarło?
-Tak,
tak.- mruknęła z roztargnieniem.
Harry i
Ron mieli wrażenie jakby zostali w ową kłótnię wciągnięci przez przypadek w
samym jej środku. O co im w ogóle chodziło? Snape coraz częściej dawał jej
szlabany. Hermiona Granger kłócąca się z Severusem Snapem?! I do tego nic nie
robiąca sobie ze szlabanu?!
To było
tak dziwne, tak nienaturalne, że postanowili to sprawdzić. Wraz z pierwszą
kłótnią, jaką Hermiona przeprowadziła z nauczycielem, harmonia tego świata
zachwiała się.
Wieczorem
wzięli pelerynę-niewidkę i postanowili zaczekać w pokoju wspólnym. Ron zdążył
strasznie uróść i musiał się garbić, żeby peleryna zakryła go całego. Było im
strasznie niewygodnie. Nie odzywali się do siebie ani słowem. Pokój wspólny
wkrótce zaczął się wyludniać, co było dziwne, bo zwykle o tej porze kipiał
życiem.
W końcu
Hermiona zeszła na dół, uprzednio upewniając się czy w pokoju pozostało dużo
osób. Miała na sobie mugolskie ubranie i byli pewni, że Snape ją za taki strój
zabije. Czarne, wąskie spodnie podkreślały jej nogi, a turkusowa koszula jakoś
dziwnie pasowała do niej. Ron skrzywił się. Hermiona niedawno temu dała mu kosza,
twierdziła, że tylko się nią bawił. Z daleka wyczuwali delikatny zapach jej
perfum.
Rzucili
się za nią i w ostatniej chwili zdążyli wyskoczyć za nią na korytarz.
Hermiona
nie wyglądała na zmartwioną, jakoś szczególnie przygnębioną szlabanem, wręcz
przeciwnie. Ujmujący uśmiech rozjaśniał jej twarz, szła raźnym i pewnym
krokiem.
Gdy na
podłodze zobaczyła kota z czarnymi obwódkami wokół oczu, skinęła z uśmiechem
głową i przystanęła. Uklęknęła przy zwierzęciu i zajrzała w jego oczy. Kot poruszył
się niespokojnie, a po chwili zmienił w Minerwę McGonagall.
-Dobry
wieczór, Minerwo.- powiedziała cicho Hermiona.
Harry
ze zdziwieniem zerknął na Rona. Od kiedy Hermiona i opiekunka Gryfonów były na „ty”?
Nauczycielka
odwzajemniła uśmiech.
-Idziesz
do Severusa?
-Nic
nie poradzę na to, iż ostatnio tak często daje mi szlabany.
McGonagall
pokręciła ze śmiechem głową i poklepała ją po ramieniu.
-Tylko
wiesz, jak on znowu nie stawi się rano na pierwszej godzinie eliksirów to będzie
trochę twoja wina.
-Trzeba
mu kupić jakiś budzik. Jeszcze nie widziałam faceta, który nie budzi się nawet,
gdy okładasz go poduszką.
McGonagall
zachichotała i z gracją zmieniła się w kotkę. Hermiona ruszyła dalej, a chłopcy
zastanawiali się, co mogła oznaczać ta dziwna wymiana zdań? Nawet nie chcieli
głębiej o tym myśleć.
Znaleźli
się w lochach. Hermiona wyraźnie czuła się tu dobrze, odetchnęła z ulgą i
podążyła pogrążonym w półmroku korytarzem. Nie zawracając sobie głowy pukaniem
otworzyła mosiężne drzwi od komnat Snape’a. Snape siedział przy biurku i pisał
coś, nawet nie zwrócił na nią uwagi. Podeszła do niego i cmoknęła go w
policzek. Mężczyzna z roztargnieniem zapisał jeszcze kilka słów na pergaminie i
odłożył pióro. Spojrzał na Gryfonkę.
-Panna
Granger.
-Już
niedługo nie panna.- uśmiechnęła się kokieteryjnie.
Ron
wytrzeszczył na nią oczy. Harry otworzył usta ze zdumienia. Snape… On, on,
mało, że jej nie zabił, to jeszcze dał się jej w policzek pocałować! Obaj
przełknęli ślinę, spodziewając się najgorszego.
-O ile
z tobą wytrzymam.- rzekł Snape.
Wstał i
przeszedł przez pokój, wlokąc ją za sobą. Trzymał ją za rękę. Usiadł w fotelu
przed kominkiem, a ją posadził na drugim takim samym. Spojrzał jej w oczy.
-Kłócisz
się ze mną na każdej lekcji, a to mnie denerwuje.
Zaśmiała
się melodyjnie.
-Nawet
nie wiesz jakie to zabawne, patrzeć na twoją minę i wiedzieć, że na szlabanie i
tak nie zrobisz mi nic złego.
-Mogę
odjąć punkty Gryfonom.
-Jakoś
do tej pory tego nie zrobiłeś.
-Więc
dobrze, że mi przypomniałaś.
-Sev!
Zmierzył
ją uważnym spojrzeniem, a potem najzwyczajniej w świecie się uśmiechnął. A jego
uśmiech wydawał się czarującym tylko dlatego, że tak rzadko się go widywało.
Potem nagle posmutniał. Przekręciła głowę jak ciekawski kot.
-Co się
znów stało?- zapytała z troską, delikatnie dotykając jego policzka. Wzdrygnął
się.
-Nic.
-Nie
kręć, Severusie, dobrze wiem, że coś cię gryzie.
Westchnął
przeciągle.
-Martwię
się, że, że po prostu mnie zostawisz. Przecież…
-Znów
zaczynasz z tymi młodszymi i w ogóle?- przerwała mu.-Zrozum, to ty mi się
podobasz, to ty mnie pociągasz, wiem, że nie lubisz tych słów, ale, zrozum, to
ciebie kocham.- powiedziała łagodnie.
Nachyliła
się do niego i pocałowała go czule. W kącikach jego ust pojawił się ledwie
dostrzegalny cień gorzkiego uśmiechu.
-Zawsze?-
spytał.
-Zawsze,
Sev.
Usiadła
mu okrakiem na kolanach. Przełknął głośno ślinę i odchrząknął znacząco.
Uśmiechnęła się chytrze i złożyła ciepły pocałunek na skórze jego szyi. Położył
jej swoje duże dłonie na ramionach i spojrzał jej prosto w oczy.
-Jeżeli
pani się nie uspokoi, panno Granger, będzie pani skazana na przedłużenie
szlabanu.
-Och,
nie pierwszy raz, profesorze.- podjęła grę.
-To co,
myślisz o jakichś dwóch dniach w lochach, dokładniej w moich komnatach, a
jeszcze dokładniej, gdzieś w okolicy sypialni?
-To
byłoby straszne.- rzekła z udawanym strachem.-Szczególnie, że Minerwa
powiedziała, że osobiście przyjdzie cię obudzić, jeżeli znowu nie stawisz się
rano w klasie.
-Przeklęta
Gryfonka.- prychnął.
-Wiesz,
ty jesteś naprawdę ciężkim przypadkiem, jeżeli chodzi o wstawanie rano. Co ty
robiłeś przez tyle lat, żeby wstać na czas?- zaśmiała się.
-Nic.
-Czyli?
-Czyli
musiałem wysłuchiwać krzyków naszej drogiej, rozchwianej emocjonalnie Minnie.-
uśmiechnął się.
Hermiona
przez chwilę milczała. Potem specjalnie poruszyła się niespokojnie na jego
kolanach. Zacisnął szczękę.
-Hermiono.-
warknął.
-Ta
perspektywa tego dwudniowego szlabanu nie wydaje mi się taka zła.
Skinął
głową i spokojnie wstał. Zaniósł ją do sąsiedniego pokoju, a ona śmiała się jak
małe dziecko, które, bawiąc się, zobaczyło motyla, za którym pobiegło. Harry
oniemiały stał, ale nagle poczuł, że coś ciągnie go do przodu. Ron pobiegł za
Hermioną i Snapem, do jak się okazało, sypialni. Harry miał go ochotę zdzielić
po głowie. Wiedział jednak, że tym samym zdradziłby ich obu, więc tylko posłał
mu mordercze spojrzenie.
Sypialnia
miała zielone ściany, w jej centralnym punkcie znajdowało się duże łóżko. Poza
tym, stała tam komoda z ciemnego drewna i regał zapełniony książkami. Harry nie
miał najmniejszej ochoty patrzeć na to, co w tej chwili robili Snape i
Hermiona, wystarczyło mu już to, że Hermiona oświadczyła, iż Nietoperza kocha.
Czuł, że nie powinien tu być. Zerknął w stronę łóżka.
Snape
całował żywiołowo Hermionę, a jego palce zwinnie poruszały się, odpinając
guziki jej koszuli. Nie pozostawała mu dłużna, nie przestając go całować
zrzuciła z niego czarne szaty i białą koszulę, tak, że został półnagi. Ramiona
i tors miał umięśnione, ale przez jego ciało przebiegało wiele blizn. Szramy,
blizny i ślady po działaniach różdżki Czarnego Pana nie szpeciły go. Współgrały
z jego bladą skórą. Był przeraźliwie chudy.
Po
chwili oboje byli całkowicie nadzy. Hermiona miała piękne ciało i zarówno Harry
jak i Ron uznali, że Snape nie zasługuje na dotykanie jej, na… ugh.
Snape
zebrał w dłonie włosy Hermiony i ucałował jej czoło.
-Ufasz
mi?- spytał szeptem.
-Ile
razy mam ci to jeszcze powtórzyć?
-Tyle
ile będzie trzeba.
Uśmiechnęła
się niewinnie i przesunęła paznokciem po jego torsie. Potem z niesamowitą zachłannością wpiła się w jego
usta. Opadli na łóżko, a Snape chyba powziął zamiar wycałowania każdego
centymetra jej ciała. Hermiona westchnęła z przyjemnością, gdy złożył pocałunek
u dołu jej brzucha, a następnie na udzie. Przyciągnęła do siebie jego twarz i
musnęła wargami jego usta. Z chytrym uśmieszkiem godnym samego Snape’a
przesunęła ręką po jego klatce piersiowej i coraz niżej wzdłuż brzucha. Za
nisko. Przeszył ją spojrzeniem, w jego oczach paliło się pożądanie, nie mógł
powstrzymać dzikiego, kociego pomruku.
-O,
nie, nie, nie, Hermiono.- szepnął słabym głosem.
Odwzajemnił
złośliwy uśmieszek, a jego duża dłoń o smukłych palcach powoli, tworząc po
drodze koła, które tylko sprawiały, że Hermiona się niecierpliwiła zsunęła się
od jej piersi do pępka i niżej. Otworzyła usta w wyrazie niemej przyjemności, a
kolejne westchnienie jakie jej się wyrwało było drżące i niespokojne. Snape
pocałował ją ponownie, a intensywności i rozpaczliwego pragnienia bliskości,
jakie towarzyszyło temu pocałunkowi nie da się opisać.
Harry
patrzył na to z obrzydzeniem, ale jednak patrzył. Było w tym coś, co kazało mu
patrzeć. Coś było w nich. W ich szybkich oddechach, wypełniających atmosferę,
coś było w tym cieple jakie wypełniło pokój i w unoszącym się i opadającym
gwałtownie ciele Snape’a. Tak, spodziewał się tego. Snape dominował. Coś czego
być może im zazdrościł. Miłość. Może to w tym było?
Hermiona
dyszała ciężko, patrząc w twarz Snape’a z uwielbieniem. Raz po raz wzdychała z
rozkoszy, nie mogła powstrzymać kilku jęków. Wiła się pod nim i wyprężała
nieznacznie. Powietrze naprawdę wydawało się być nasycone ich oddechami. Cichutkie,
szeptane słabym głosem wyznania miłości mieszały się z prośbami, które Snape
starał się jak najlepiej wykonywać.
Nagle
ciało Hermiony wygięło się w łuk. Najpierw nie mogła nawet krzyknąć, zamknęła
tylko oczy i jęczała słabym od emocji głosem, po chwili jednak jakby głos jej
wrócił i wrzasnęła cicho, gwałtownie. Jej ręce mocniej zacisnęły się na jego
plecach, paznokcie wbiły się w jego skórę. Syknął z bólu. Wkrótce wszystko
stopniowo ustało, tak jak ustaje burza i Snape opadł wyczerpany obok Hermiony.
Oboje
leżeli nieruchomo, nadal oddychając szybko i wpatrywali się w sufit. Hermiona
pierwsza odwróciła się do Snape’a, dotknęła delikatnie jego ramienia. Owinął ją
szczelnie kołdrą i przytulił do siebie.
-Podrapałam
cię, przepraszam.- szepnęła Hermiona, głaskając jego tors.
-Nie
pierwszy i nie ostatni jak przypuszczam raz. Wolę mieć takie blizny niż blizny
po zaklęciach Czarnego Pana. Przynajmniej mam pewność, że te blizny nie
powstały, bo kogoś zraniłem.- uśmiechnął się.
Zadarła
głowę i złożyła pocałunek na jego garbatym nosie. Pogłaskał ją delikatnie po
włosach i odetchnął z ulgą.
-Sev?
-Tak?
-To
było niesamowite.
-Domyślam
się.
-Zuchwały
jesteś.
-Nie
zuchwały, bo mówię zgodnie z prawdą.
Pokręciła
bezradnie głową.
-Nie
mam siły się z tobą kłócić.
Zamknęła
oczy, pocałowała skórę na jego torsie i zasnęła. Wkrótce i oddech Severusa
uspokoił się, a Harry spojrzał na Rona, który wpatrywał się tępo w nagą
Gryfonkę, spoczywającą w objęciach równie nagiego Nietoperza. Harry złapał go
brutalnie za ucho i wyprowadził z sypialni. Wyszli na korytarz lochów.
-Słuchaj,
Ronald, bo teraz strzelę ci kazanie w stylu twojej matki.- odchrząknął.-Trzeba
się było o nią, kurde starać, kiedy miałeś szansę, a nie czekać nie wiadomo na
co, czekać, żeby ci ją jakiś byle Nietoperz sprzed nosa zabrał! Teraz to sobie
te swoje dobre chęci możesz gdzieś wsadzić!
Ron
spuścił smutno głowę. Po chwili ją podniósł.
-Harry?
-Co?
-To
chyba jednak w twoim stylu, to kazanie.
Harry
pokręcił głową w milczeniu, poklepał kolegę po plecach i ruszyli korytarzem.
-Harry?
-CO?!
-Jak
chciałeś udawać moją matkę, to tylko Ronald się zgadzało.
-Zamknij
się.
_______________________________________
Banalne, i to jak! Nie umiem opisywać takich scen, chciałam być śmieszna, ale nie wyszło ;-;
_______________________________________
Banalne, i to jak! Nie umiem opisywać takich scen, chciałam być śmieszna, ale nie wyszło ;-;
Zostajesz nominowana do Versaitle Blogger Award na http://corkaczarnegopana.blogspot.com/ ;P
OdpowiedzUsuńniesamowite, niesamowite, niesamowite. :D
OdpowiedzUsuńdobrze, że Harry i Ron to tak dobrze przyjęli. :))
Kochana,jakie to piękne!!!1!!!!!1
OdpowiedzUsuńCudowne,fantastyczne. Twój Severus jest po prostu idealny. I ta Minerwa hagahagagah!!!!!1!1!111!
Jesteś po prostu prześwietna! <3333333 ;*******
Całuje rączki tworzycielki takich cudownych utworów literackich!
~Sadystka