niedziela, 22 grudnia 2013

Dumbledore znowu winny

Dla Panny Snape


Po pokoju wspólnym Gryfonów rozeszło się melancholijne westchnienie. Na podłodze igrały plamki nasyconego mocno popołudniowego słońca, wlewającego się do pomieszczenia przez wysokie okna wieży. W kominku tlił się ogień, właściwie nie wiadomo po co – w końcu dzień był ciepły i letni, niemal upalny. Być może skrzaty rozpaliły ogień tylko, dlatego że tworzył niesamowicie przytulną aurę. Taki był pokój wspólny Gryfonów, po prostu przytulny. Przekraczając jego próg, przeciskając się przez dziurę za portretem Grubej Damy po kłótni z samą Damą wyczuwało się niemalże namacalne bezpieczeństwo, ciepło ognia i krwistą odwagę.
Nie wszyscy Gryfoni jednak są odważni, stereotypy to rzecz straszna, nawet jeśli pozostają wyznacznikami społeczności.
Światło zachodzącego słońca padało na rozczochraną głowę Hermiony. Kobieta wydawała się strapiona, coś przytłaczało ją. Pochylała się nad dużym kufrem, którego zawartością były głównie książki. Zapach starych woluminów, rozpadających się i zapewne bardzo pouczających unosił się w powietrzu. Drobinki kurzu tańczyły w słońcu, igrając ze światłem.
Hermiona westchnęła po raz drugi, niezgrabnie założyła włosy za uszy, co okazało się bezcelowe i opadła na pobliski fotel. Mebel miał swoje lata, a wraz z każdym ruchem kobiety skrzypiał niemiłosiernie, sprężyny wydawały się krzyczeć. To wcale nie pomagało strapionej Gryfonce. Nie wstając z fotela włożyła jeszcze jedną książkę do kufra. Potem zapatrzyła się w jakiś jeden punkt w pokoju.
Kiedy ocknęła się z zadumy słońce ledwo słabą strużką światła wlewało się do pomieszczenia. Wstała i rozejrzała się po pokoju, zdawała się łykać każdy widok, pochłaniać każdy kształt mebla, wyszczerbioną półkę, tablicę ogłoszeń, stare numery Proroka Codziennego rozłożone niedbale na stoliku. Następnie zamknęła oczy i wciągnęła mocno powietrze przez nos. Starała się zapamiętać również zapach pokoju wspólnego, ale był ulotny. Mimo to miała nadzieję, że będzie w stanie go sobie przypomnieć.
Usłyszała donośne, szybkie kroki.
-Ile jeszcze zamierzasz tu siedzieć?!
Do pokoju wspólnego z trudem przeciskając się przez dziurę w ścianie wpadł oburzony Severus Snape. Czarne szaty powiewały za nim jak skrzydła kruka. Wielki Mistrz Eliksirów lubił spektakularne wejścia na równi z cichym kryciem się w cieniu. Zlustrował wzrokiem młodą kobietę. Patrzyła mu odważnie w oczy, ale cała była jakaś taka dziwna, smutna, przygnębiona. Przez to Snape czuł się niezmiernie niezręcznie. Zaniechał krzyku i odetchnął głęboko. Rozejrzał się dokładnie jakby bał się, że ktoś go zobaczy i rozłożył ramiona w geście zaproszenia. Hermiona uśmiechnęła się niepewnie.
-Może jeszcze każesz mi do siebie podejść?
Nietoperz choć wydawał się być rozwścieczonym tak naprawdę nie był nawet zdenerwowany. Na pewno nie na nią.
Gryfonka pokręciła głową i podeszła wolno do Snape’a. Nieśmiało przytuliła się do niego i z radością ułożyła głowę w wgłębieniu jego szyi. Trwali tak spokojnie przez chwilę, póki Hermiona ze zmarszczonym, piegowatym nosem nie odsunęła się do Nietoperza. Wtulając się w niego poczuła kwaśny, intensywny zapach, trudny do zidentyfikowania, trudny do opisania. Zapach zimny, ale przyciągający.
-Znowu paliłeś?
Jedna brew Severusa drgnęła niespokojnie. Wzruszył ramionami lekceważąco.
-Czarodziej z mugolskimi nałogami, co za świat.- westchnęła ciężko.
Zapadła cisza. Niekoniecznie niezręczna. Hermiona lustrowała surowym wzrokiem Snape’a, ten zaś nawet nie zwracał na nią uwagi, jedynie z wysoko uniesioną głową wpatrywał się w coś za oknem. Arogancki Nietoperz.
Hermiona nie lubiła, kiedy palił, a ostatnio palił dużo. Nigdy jakoś nie zastanawiała się nad tym czy czarodziej może popaść w nałóg w gruncie rzeczy jednak mugolski. Przeszkadzał jej zapach papierosów, żółte plamy na palcach Snape’a, przejmowała się jego zdrowiem. Miała tylko nadzieję, że jako odpowiedzialny, dorosły czarodziej nie złapie raka płuc. Chwila. Snape i odpowiedzialny. Zapomnijmy. Po prostu dorosły, nic więcej.
Severus westchnął.
-Zamierzasz długo tak jeszcze udawać Bazyliszka?
-Zawsze.
-Żądam rozwodu.
Hermiona uśmiechnęła się wrednie. Chyba powoli zaczynała przejmować jego nawyki. Robiła się zgryźliwa, nadgorliwa i cyniczna. Severus ledwo znosił Hermionę Gryfonkę. Nie miał pojęcia co zrobi z Hermioną Ślizgonką.
-Długo zamierzamy tu siedzieć?- zapytał spokojnie Nietoperz.
-Muszę tylko zabrać kufer.
Snape westchnął ciężko, zatrzasnął zawiasy kufra i z kieszeni szaty wyciągnął różdżkę. Machnął nią zgrabnie i krótko, a spory bagaż Hermiony uniósł się do góry. Magia to niesamowita rzecz. Mrowienie przepływające przez całą rękę od ramienia aż do nadgarstka, świadomość, że robi się coś niezwykłego, wyjątkowość chwili, spełnienie wywołane udanym zaklęciem – to piękne. Mugole nie wiedzą co tracą i może lepiej. Czy gdyby wiedzieli, gdyby choć raz spróbowali magii równie łatwo pogodziliby się ze swoim losem? Magia to nałóg. I zawsze ma swoją cenę. Voldemort, Bella i wszyscy jego Śmierciożercy zapłacili.
Hermiona obejrzała się ostatni raz za siebie. Czy serce może boleć? Teoretycznie nigdy, praktycznie – zawsze. I właśnie w tej chwili Hermiona czuła w sercu jakąś dziwną, ziejącą pustkę,  czarną dziurę.
Snape złapał ją za rękę. Jego dłoń była zimna, duża, płaska, blada i szorstka, a mimo to miła. Delikatnie objęła ją swoimi ciepłymi rękami i ścisnęła lekko. Wyczuła chłód srebrnego sygnetu, okalającego jego długiego kciuka. Powłócząc nogami ruszyła za Nietoperzem. Wpatrywała się w podłogę powoli stawiając krok za krokiem. Największą katorgą wydawało jej się przekroczenie progu pokoju wspólnego Gryfonów, pożegnanie się z tym miejscem na zawsze.
Po szerokich i kapryśnych schodach zeszli do sali wejściowej bez żadnych dodatkowych problemów. Zamek wydawał się pusty, ich kroki odbijały się echem od ścian, które w ostatnim czasie może trochę za dużo przeszły.
Severus nagle zatrzymał się tak gwałtownie, że Hermiona niemal na niego wpadła. Zdezorientowana rozejrzała się i otworzyła szeroko usta w wyrazie zdumienia. Była pewna, że do tego spotkania nie dojdzie. Widziała przed sobą Rona i Harry’ego. Włosy pierwszego lśniły w zachodzącym słońcu, iskrzące się czerwienią, a zielone oczy drugiego ciskały błyskawice. Nawet, gdy wściekali się na Draco Malfoya – nie wściekali się aż tak.
Hermiona westchnęła ciężko.
-Chłopcy…- zaczęła udręczonym głosem.
-A więc to tak!- przerwał jej czerwony ze złości Ron. Rumieniec komponował się z jego włosami.-Dumbledore miał rację!
-Dumbledore.- warknął Snape.-Ukatrupię Dropsa.- mruknął pod nosem.
Harry spojrzał na rękę Hermiony z miną godną Kuby Rozpruwacza. Właściwie nikt nigdy nie widział Kuby Rozpruwacza, ale w tej chwili właśnie tak Gryfonka go sobie wyobrażała. Na jej palcu widniała srebrna obrączka, skromna i piękna w swojej prostocie.
-Wyszłaś za tego…- Potter nie znalazł odpowiednich słów.-Za niego. I nam nie powiedziałaś?!
-Harry.- szepnęła spokojnie.
-Nie Harry!
Wyciągnął różdżkę i wymierzył w Snape’a. Twarz Severusa wykrzywił grymas, którego Hermiona zdecydowanie nie lubiła. Po ostatnim takim grymasie Neville wylądował na miesięcznym szlabanie. Jeden Salazar wiedział co Mistrz Eliksirów może zrobić w takiej chwili. Usunęła się machinalnie na bok. Ron doskoczył do Harry’ego.
-Dwóch na jednego.- mruknął Snape.-Musisz się wspomagać, cudowny chłopcze, bo nie jesteś pewny swoich sił?
Ron obnażył zęby jak wściekły pies. Hermiona nigdy go takim nie widziała, piana toczyła mu się z ust niczym kremowe piwo, jego oczy rzucały błyskawice. Zdążył już wyciągnąć różdżkę.
-Nadal jestem Śmierciożercą, nie zapominajcie o tym.- prychnął Severus.
-I dlatego nigdy ci jej nie oddamy.- Harry miał głos niższy niż zazwyczaj.
-Ona już jest moja.
-Nie, omamiłeś ją czymś.
Głowa Hermiony odwracała się to do Severusa, to do chłopaków i tak w kółko. Trwało to chwilę słuchania ich marnej kłótni zanim zakryła sobie uszy dłońmi, pomyślała chwilę, a potem rozwścieczona ryknęła:
-ALE JA NIE JESTEM NICZYJĄ WŁASNOŚCIĄ!- wzięła głęboki oddech.-Czy ja wam wyglądam na jakiś mebel?!
Severus wzdrygnął się, Harry z Ronem skulili w sobie. Cała trójka odeszła na bezpieczną odległość i czekała cierpliwie na cudowną fontannę spokoju, która spłynie na kobietę. Kiedyś tam na pewno spłynie.
Hermiona zrobiła się czerwona, a z rumieńcami było jej do twarzy. Mimo to wyglądała strasznie. Zacisnęła ręce w piąstki (bo pięściami tego nazwać nie można) i zwróciła wzrok na mężczyzn kulących się przed nią.
Nagle opanowała się i odetchnęła głęboko. Siliła się na uśmiech.
-A teraz ładnie się pogodzicie. A wy…- wskazała na Rona i Harry’ego.-…nie będziecie mieć do mnie żalu. Zrobiłam jak chciałam.
Nagle Ron zmarszczył brwi.
-Nie. Nie zgadzam się.
-Ron.- powiedziała jeszcze dosyć spokojnie.
-Nie!
-RON.
-Nie.- Harry dołączył się.
Mężczyźni jednak nigdy nie wiedzą kiedy zejść ze sceny i dać kobiecie wygrać. Nawet jeśli są już przegrani.
-Severusie, podaj mi proszę twoją różdżkę.- rzekła z cukierkowym uśmiech nawet na niego nie patrząc.
-Hermiono, nie wygłupiaj się.
-Proszę.
-Hermiono.
-Severusie!
-Nie.
-Dasz mi tę cholerną różdżkę czy nie?!
-Powiedziałem, że nie.
-SEVERUSIE.
Mistrz Eliksirów z trudem wyciągnął rękę do Hermiony i podał jej różdżkę. Skinęła mu głową, nadal czerwona ze złości. Zbliżyła się do Rona.
-Nadal nie?
-Nie.
-RON!
-Co?
-Zamknij się w końcu i przeproś Severusa!
Snape uśmiechnął się z wyższością.
-Nie tak szybko. Ty też masz ich przeprosić.
Severus zmierzył ją zimnym wzrokiem.
-No już. Dalej.
Stojąc możliwie jak najdalej od siebie podali sobie ręce na znak wymuszonej przez Hermionę zgody. Ta uśmiechnęła się tryumfalnie.
-Z kim ja się ożeniłem…- mruknął Severus pod nosem.
-ZE MNĄ.
Gryfonka odwróciła się na pięcie i z gracją odeszła, mrucząc jacy to z facetów idioci. Severus spojrzał na Rona i Harry’ego i prychnął jak wściekły kocur.
-Im możesz chuchać w twarze dymem!- usłyszeli krzyk Hermiony, która zdążyła już wyjść z zamku.
Ron popatrzył ciekawie na Severusa.
-Nie pytaj, Weasley. 
Przypomniał sobie o czymś ważnym. 
-Teraz trzeba zrobić jedno.- rzekł. 
-Iść do Dumbledore'a? 
-Pierwszy raz powiedziałeś coś mądrego, Weasley, pierwszy raz. 
Wspólni wrogowie łączą ludzi. 

____________________________________________________________
Zabijcie mnie. Te święta nie wydają się świętami, a otchłanią. Dwa tygodnie to zdecydowanie za długo, za długo. 
Wczoraj napisałam autocharakterystykę, zaraz po tym jak przestałam rozpaczać i wylewać łzy po 11 odcinku "Dawno Dawno Temu" i ostatnim odcinku 3 sezonu "Gry o Tron", to był chyba zły pomysł - pisać autocharakterystykę w takim stanie. Dzisiaj musiałam zapełniać pustkę anime. A miałam czytać i spać. Plany wzięły w łeb. W każdym razie przynajmniej spałam, ale nie przyśniło mi się ten, kto zwykle mi się śni i to wydaje mi się dziwne. 
Co do opowiadania: oklepane. Nie byłam w stanie wymyślić oryginalnego zakończenia, słuchałam Upiora w czasie pisania, mącił mi w głowie głos Javerta, szkoda gadać. Ale przynajmniej jest. A to się liczy. Chyba. To teraz mogę umrzeć spokojnie :') 
A Wy co porabiacie w te święta?  

8 komentarzy:

  1. Haha, nie, nie mogę :D

    "Dumbeldore.- warknął Snape.-Ukatrupię Dropsa".

    "Harry spojrzał na rękę Hermiony z miną godną Kuby Rozpruwacza. Właściwie nikt nigdy nie widział Kuby Rozpruwacza, ale w tej chwili właśnie tak Gryfonka go sobie wyobrażała".

    Jeziu, ryczę ze śmiechu, nie mogę po prostu :P Jak ja uwielbiam Sevmione ♥
    Obserwuję i będę czytać :D

    Zapraszam do siebie, na dwa moje blogi:
    http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/
    http://always-said-snape.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahahahah XD Genialne. Dawno się tak nie uśmiałam. Czekam na kolejną.
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! Cieszę się, że napisałaś Sevmione:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję że napisałaś :) Wspaniała!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna miniaturka, z chęcią przeczytam kolejną

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj!
    Chciałam cię poinformować, iż twój blog został przeze mnie nominowany do nagrody Liebster Award.
    Więcej informacji znajdziesz tutaj:
    http://magiaprzyjazinimoc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ocho, widzę, że koleżanka wyżej też to zrobiła, ale cóż... nominowałam cię do Liebster Blog Award, szczegóły u mnie: http://always-said-snape.blogspot.com/p/nominacje-otrzymaam-od-monika-monika-za.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominuję Cię do Versatile Blogger Award oraz Liebester Blogger Award!
    Szczegóły u mnie na "Historia Człowieka bez uczuć" już jutro pod zakładką "Ordery Merlina"...

    OdpowiedzUsuń