piątek, 16 sierpnia 2013

Granger-Napijmy-Się-Jeszcze

Imprezowa Granger, czyli Sevmione ze szczęśliwym zakończeniem dla "Gisi". 


Hermiona Granger bardzo się zmieniła ostatnimi czasy. Czy na lepsze? W pewnym sensie tak. Była bardziej lubiana i popularniejsza nawet niż Parvati i Lavender obie razem wzięte. Przechodząc korytarzem, większość chłopaków uśmiechało się do niej porozumiewawczo i przyjaźnie. Dziewczyny mrugały do niej zapewne przypominając sobie poprzednią imprezę. Ron znowu zaczął ją podrywać. Nie potrzebowała go już. A wszystko przez to, że grzeczna Hermiona rzuciła książki i stała się bardziej zabawowa. Każdy wie, że w Wieży Gryfonów średnio co kilka tygodni odbywa się szalona impreza. Gryfoni to najbardziej impulsywni uczniowie Hogwartu. Choć nie wszyscy. Wyjątkiem była Hermiona, ale jak widać i wyjątki dopada chandra.
Zresztą, nie mnie oceniać czy zmieniła się na lepsze, czy gorsze. Wiem jedno: z Panny Wiem-To-Wszystko przerodziła się w Granger-Napijmy-Się-Jeszcze. Skoro mowa o alkoholu. Ym… Trochę przesadzała. Można powiedzieć, że przebiła nawet Mistrza Eliksirów, który przecież nie raz musiał być ratowany eliksirem otrzeźwiającym przez Minerwę McGongall.
Co spowodowało tą zmianę? To już nie żadna zagadka. Pewnego dnia, Hermiona, stojąc przed lustrem, zauważyła, że właściwie niczego jej nie brakowało. Była ładna. Sama w to nie wierzyła, ale stwierdziła, że nikt nie miał prawa się nią bawić jak głupią, bezbronną dziewczynką. Wściekła na Rona, który właśnie w ten sposób bawił się z nią jak kotek z myszką postanowiła się zmienić. Właściwie, to ciekawe, że wszystkie wielkie przemiany dokonują się przed lustrem, prawda?
Tak, więc książki zniknęły z jej półek. Przez pierwsze kilka dni jej przemiany nadal uczyła się po nocach, tak, aby nikt tego nie widział, ale stwierdziła, że to jej niepotrzebne. Panna Granger całkowicie zniknęła tak jakby nigdy jej nie było, została tylko ta imprezowa Hermiona. Już nawet do nauczycieli zwracała się z ironią, godną niemal Snape’a. Przez co zarówno na imprezy jak na szlabany chodziła coraz częściej. Mimo to było niezłomna w dążeniu do swojego nienagannego wizerunku Granger-Napijmy-Się-Jeszcze.
Osiągnęła swój cel, jeśli chodziło o Rona, ale nie zaprzestała na nim. Ron jakimś dziwnym trafem akurat teraz stwierdził, że są dla siebie stworzeni i, że powinni być razem. Wyśmiała go. Naprawdę się zmieniła. W rozwydrzoną i wredną Gryfonkę.
Profesor Snape zauważył tę zmianę wyraźniej niż inni. Od dawna przyglądał się Gryfonce, która w pewnym stopniu przypominała mu samego siebie sprzed lat. Nie podobała mu się ta zmiana w niej. To u niego spędzała większość szlabanów.
Spędziła także ten, który tak bardzo zaważył na ich losach.
Snape czekał na nią w swoim gabinecie, jak zwykle, siedząc przy biurku i starając się skupić na sprawdzaniu esejów uczniów. Spóźniała się i dobrze o tym wiedział, bo co chwilę rzucał ukradkowe spojrzenia na duży zegar, na ścianie. W końcu odłożył pióro i westchnął głęboko. Splótł palce i załamał je. To był jego paskudny zwyczaj. Potem położył dłonie na biurku i zaczął miarowo stukać palcami w blat. Robił się coraz bardziej nerwowy i coraz częściej kierował wzrok na zegar na ścianie. Nagle rozległ się dziwny dźwięk. Aż poderwał się z krzesła. Potem otworzyły się z hukiem drzwi. I wpadła przez nie panna Granger, prosto w jego ramiona. Nie musiał nawet zaciągać się jej zapachem, żeby wiedzieć, że piła. Ba, nie musiał nawet specjalnie się jej przyglądać, żeby to wiedzieć.
-Panie… Sev…- wybełkotała.
Skrzywił się.
-Granger, jesteś pijana!
-A ty przystojny!- mruknęła, oplatając go ramionami.
Znowu rozległo się trzaśnięcie, a drzwi uchyliły się po raz drugi. Zza nich wychyliła się najpierw srebrna broda, a potem przyjazna twarz Albusa Dumbeldore’a.
-Dlaczego wszyscy wchodzą tu jak do siebie?!- ryknął Snape, próbując się wyswobodzić z objęć uczennicy.
Dumbeldore… czyżby on się zarumienił? Zachichotał jak nastolatka i mrugnął do niego porozumiewawczo.
-Nie chciałem wam przeszkadzać.- i zniknął za drzwiami.
-Nie! Zaczekaj!- krzyknął Severus.
Dumbeldore nie wrócił. Snape przeklął go w duchu za bezmyślność. Spojrzał na Granger i odepchnął ją od siebie brutalnie. Upadła na podłogę, wygięła usta w podkówkę, a jej dolna warga zadrżała niebezpiecznie. Jej brązowe oczy napełniły się łzami.
-Nie, nie. Tylko nie płacz.- rzekł drżącym głosem.
Płacz kobiety albo dziecka jakoś dziwnie na niego działał.
-To…- pisnęła.-To mnie pocałuj.
I zrobiła dziubek z ust skierowany w jego stronę. Pomyślał, że skoro i tak nie będzie tego pamiętać… Zbliżył się do niej. Objęła go za szyję, przyciągnęła do siebie tak, że spadł na podłogę i usiadła na nim okrakiem. Zaśmiała się jak dziecko, zachwiała się, ale szybko złapała równowagę. Jej loki łaskotały go i drażniły, a oczy spoglądały na niego zamglone i nieobecne. Chuchnęła mu prosto w twarz. Skrzywił się i zmarszczył nos.
-Profesorze…- zamruczała.
Zbliżyła się do jego szyi i delikatnie ugryzła jego skórę. Wytrzeszczył oczy. Co ona wyprawiała? Polizała zdecydowanie jego szyję, a potem znowu spojrzała na niego z góry. Znów chuchnęła mu prosto w twarz.
-Jeżeli się nie uspokoisz, zrobię ci krzywdę.- warknął ostrzegawczo.
-Chętnie.- wybełkotała z głupkowatym uśmiechem.
Kilka razy uderzył głową o podłogę, ubolewając nad jej stanem i chwilową głupotą. Potem złapał ją mocno za ramiona i odrzucił na bok. Sam wstał i otrzepał się z kurzu. Rzucił jej pogardliwe spojrzenie.
-Sev!- pisnęła płaczliwie.-Zacznę płakać…
-A płacz sobie, opoju. Jak to się odmienia? Opój…- machnął ręką.-Nieważne.
Poprawił szatę i zamierzał odejść w stronę sypialni, żeby zatrzasnąć drzwi i spokojnie zasnąć, ale rzuciła się na niego ponownie. Mocno go objęła i nie pozwoliła się odepchnąć. Westchnął głęboko i wszedł do sąsiedniego pokoju. Położył ją na łóżku i przykrył kołdrą. Spojrzała na niego błagalnie.
-Miałeś mnie… miałeś mnie, no, pocałować…- wybełkotała. Język jej się plątał.
Severus teatralnie przewrócił oczyma i cmoknął ją w czoło.
-NIE TAK.- powiedziała dobitnie.
Usiadł na skraju łóżka i delikatnie położył swoje usta na jej ustach. Wszystko, byleby się od niego w końcu odczepiła. Zaśmiała się wrednie i pogłębiła pocałunek. Wplótł palce w jej włosy i zaciągnął się zapachem Ognistej, która od niej biła. Mimo alkoholu jej usta były słodkie i tak miękkie, że niemal nie miał ochoty się od nich odrywać.
Odsunął się od niej szybko.
-Jesteś zalana. Idź spać.
Zamknęła posłusznie oczy, a na jej ustach rozciągnął się błogi uśmiech.
Kiedy otworzyła oczy uderzył ją niesamowicie silny ból głowy, jaki odczuwała. Starała rozmasować sobie skronie, ale to nie pomagało. Kręciła głową gwałtownie, ale to również nie przynosiło potrzebnych efektów.
-To była chyba najcięższa noc w moim życiu.- mruknęła, nie otwierając oczu.
-Nie tylko twoja.
Obok niej leżał sobie Snape, a jego czarne włosy rozsypane były na poduszce. Był w pełni ubrany i raczej się wylegiwał niż spał. Nagle zebrało jej się na wymioty. Powstrzymała szybko to dziwne uczucie. Pamiętała dokładnie wszystko. Zawsze pamiętała i to w osiemdziesięciu procentach przypadków sprawiało jej frajdę. Ten przypadek akurat był w tych pozostałych dziesięciu procentach.
-Profesorze?
-Tak?
-Pocałował mnie pan.
-Żebyś dała mi w końcu spokój.
Odwróciła się do niego i spojrzała w jego zimne, czarne oczy.
-Mam wszystko gdzieś, mogę z powrotem być Panną Wiem-To-Wszystko-I-Jeszcze-Więcej, ale pocałuj mnie jeszcze raz.- powiedziała jednym tchem.
Uśmiechnął się złośliwie.
-Możesz sobie dalej być imprezową Granger, ale proszę, nie przesadzaj.
Zbliżył się do niej i pocałował ją delikatnie.
Zmiana jednak przyniosła ze sobą coś dobrego.    
__________________________________________________
Skoro dotarłeś/aś aż tutaj, prawdopodobnie to przeczytałeś/aś. Parę rzeczy do wyjaśnienia. Więc: opowiadanie jest krótkie i właściwie do niczego, pisane w nocy, kiedy to czekały na mnie trzy nowe, genialne odcinki mojej ukochanej Gry o Tron (Lannisterowie górą, You Gonna Hear Me Roar) i przede wszystkim upragniony sen. Starałam się, żeby to jakoś wyglądało, ale niestety wyszło jak wyszło. Nie wiem dlaczego w opowiadaniach coraz częściej upijam Mionę. Pisząc to słuchałam Upiora z Opery, a przy głosie cudnego Gerarda Butlera nie potrafię się skupić, ale, co za paradoks - bez niego też nie. Ostatnio w ogóle nie mogę pisać, to pewnie przez te dziwne sny i przez to, że cały czas chodzę wkurzona przez "Upiora Opery" i "Nędzników" (jakiś kretyn oba dzieła wypożyczył z biblioteki) i ogólnie jestem rozkojarzona, a jedyne co piszę, to Janine, czyli Javert/Eponine. Nawet nie chciało mi się pisać rozdziału na bloga. W każdym razie przepraszam za mnie. O, ironio, usprawiedliwienie dłuższe niż samo opowiadanie </3      

4 komentarze:

  1. Dziękuję :-) Super miniaturka !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się nie podoba... Zarówno Sev i Hermiona są niekanoniczni i nie zachowują się tak, jak normalnie. Miałaś kilka błędów, ale to każdemu się zdarza.

    OdpowiedzUsuń
  3. A moim zdaniem fajnie. Lubię jak Sev jest czasem niekanoniczny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Heeeej, zostajesz nominowana do Liebster Blog Award :p Więcej szczegółów na:
    http://tenebris-tene.blogspot.com/2013/09/liebster-blog-award.html

    ps. fajny ff :3

    OdpowiedzUsuń